Mija 41 lat od koronacji figury Matki Bożej Kębelskiej w Wąwolnicy. Tyle samo czasu minęło od założenia „Księgi Łask”, spisu setek uzdrowień, które nawet lekarze określają jako boskie interwencje.
„Księgę Łask” w 1978 roku założył, i do dzisiaj ją prowadzi, ks. infułat Jan Pęzioł. Spisuje w nim historię uzdrowień, o których opowiadają wierni udający się do sanktuarium w podziękowaniu za otrzymane łaski. Mówią one o niewytłumaczalnych z naukowo-medycznego punktu widzenia spektakularnych uzdrowieniach, nawet z najbardziej śmiertelnych chorób. Wszystkie je łączy modlitwa w wąwolnickim sanktuarium do Matki Bożej Kębelskiej.
Liczba odnotowanych uzdrowień zbliża się już do 300, a to, jak często przyznaje ks. Jan Pęzioł, nie są wszystkie cuda, jakich doświadczają wierni modlący się w Wąwolnicy.
Do miejscowego sanktuarium przyjeżdżają ludzie z różnych stron kraju i świata. Modlitwa w tym miejscu dla wielu z nich jest często ostatnim płomykiem nadziei, w obliczu dramatycznych diagnoz lekarskich, bezradności wobec nałogów, czy innych trudności. Gdy lekarze po wykryciu nowotworu w poważnym stadium rozwoju mówią o tym, że potrzebny jest cud, wielu pacjentów lub ich rodziny jadą do Wąwolnicy.
Jedną z historii opisanych w „Księdze Łask” przypadek chorującej na raka mózgu Magdy. Diagnozy stawiane w Lublinie i Warszawie nie dawały trzylatce szans, a lekarze przygotowywali jej rodzinę na zbliżającą się śmierć dziecka. Za namową babci ojciec dziewczynki udał się wtedy do Wąwolnicy, gdzie modlił się do Matki Bożej. Po godzinie trzylatka, jadąca w tym czasie karetką, ocknęła się. W ciągu następnych tygodni powoli odzyskiwała zdrowie. Dziś pani Magda ma ponad 40 lat.
Nowotwór jajnika z przerzutami na wątrobę, guzy o średnicy 4 cm - to z kolei diagnoza, jaką usłyszała pani Ewa, mieszkająca w Warszawie. W klinice na ul. Szaserów lekarze nie dostrzegali możliwości wyzdrowienia. Po jednej z operacji kobieta pojechała do Wąwolnicy, gdzie po spowiedzi gorliwie modliła się o powrót do zdrowia. Po kilku miesiącach badania wykazały, że guzy zniknęły. Jej lekarz uznał wtedy, że musiała mieć „układy w Niebie”.
Matka Boża Kębelska pomaga także poza granicami Polski. Wiosną 2000 roku, ks. Jan Pęzioł otrzymał list od kolegi, księdza z Detroit w Stanach Zjednoczonych. Mieszkający w USA duchowny prosił o odprawienie mszy o dar macierzyństwa dla pani Suzan z Kanady. Kobieta była kilkanaście lat po ślubie. Badania dowodziły, że nie może mieć dzieci. Po roku od mszy w jej intencji, ks. Jan znów otrzymał list ze Stanów. Suzan została mamą. Kobieta jest przekonana, że bez boskiego wstawiennictwa nie byłoby to możliwe.
Lista łask ciągle się powiększa. W tym roku doszły kolejne historie. Jedną z ostatnich jest ta z czerwca, kiedy do sanktuarium przyjechały dwie kobiety, matka z córką. 60-latce dokuczał ból brzucha. Badania potwierdziły złośliwy nowotwór na trzustce. Wspólnie z córką i księdzem Janem kobieta modliła się w Wąwolnicy o zdrowie. Kilkanaście dni później ksiądz odebrał telefon od jej córki. Dolegliwości ustały, guz zniknął.
Sama księga, która przez lata była jedynie ręcznie zapisywanym brulionem, doczekała się nowej oprawy. Dzięki wsparciu Ryszarda Chruścickiego, który od lat wspiera wąwolnicką parafię (przed rokiem ufundował obraz przedstawiający cud w Kęble), wydano ją w ozdobnej formie. Przygotowaniem tego dzieła zajęło się wydawnictwo Pergamena w Katowic.