Krzyknęłam: Szymon nie idź tam!, ale on był już w środku – opowiada Aleksandra Jabłońska, dziewczyna Szymona Duhera. To świadkowie piątkowego wybuchu w bloku przy ul. Hallera w Świdniku. 20-latek pomógł jednej z poparzonych osób. Z zadymionego budynku wyprowadził też dwójkę dzieci
Zarówno na zajęciach na UMCS i podczas szkolenia Wojsk Obrony Terytorialnej wpajają nam, że życie ludzkie jest nadrzędne, że trzeba ratować osoby potrzebujące pomocy – mówi Szymon Duher, który studiuje bezpieczeństwo narodowe. Jest też żołnierzem 2 Lubelskiej Brygady Obrony Terytorialnej. Miesiąc temu miał przysięgę.
– Nie było czasu na zastanawianie się. Działałem instynktownie – przyznaje Szymon.
W ubiegły piątek Szymon wracał skuterem ze swoją dziewczyną z zakupów w markecie. – To wszystko wydarzyło się na naszych oczach – opowiada 20-latek. – Zobaczyliśmy dym. Ludzie stanęli osłupieni.
Szymon wbiegł do klatki schodowej bloku przy ul. Hallera 2. Wybuch nastąpił w mieszkaniu na parterze.
– Eksplozja uszkodziła drzwi, więc udało mi się je otworzyć. Buchnął ogień – relacjonuje. – W salonie zauważyłem jedną osobę. To był mężczyzna. Stał. Był poparzony i w szoku. Powoli do niego podszedłem i pomogłem wyjść z mieszkania. Kiedy byliśmy już na klatce schodowej wyrwał mi się z rąk i pobiegł do mieszkania sąsiadki. Słyszałem jak zamyka drzwi na zamek.
Od rannego mężczyzny dowiedział się, że w mieszkaniu jest jeszcze jedna osoba więc wrócił by to sprawdzić.
– Płomień był tak duży, że nie dało się już wejść do środka – opowiada. – Jedna z kobiet podała mi gaśnicę. Kiedy ugasiłem pożar zauważyłem, że w salonie nikogo nie ma. Chciałem sprawdzić pomieszczenie naprzeciwko, ale dymu było tak dużo, że nic nie widziałem. Zacząłem też mocno kaszleć. Nie dawałem rady. Musiałem wyjść na zewnątrz.
Wtedy usłyszał jak przez okno na ostatnim piętrze krzyczą dzieci. 20-latek postanowił je zabrać.
– W mieszkaniu na górze był chłopiec ze swoją młodszą siostrą – opowiada. – Dzieci były bardzo przestraszone. Podeszliśmy do okna, aby przed wyjściem na zadymioną klatkę złapały świeżego powietrza. Powiedziałem, żeby wzięły rzeczy i zakryły twarze. Schodziliśmy gęsiego. Kiedy wyszliśmy z bloku była już straż pożarna.
Szymon Duher od burmistrza Świdnika otrzymał odznaczenie Nil Virtuti Civili Invium.
Śledztwo w toku
W piątek, 13 kwietnia, 29-letni Damian K. ze Świdnika podpalił swoją dziewczynę i doprowadził do eksplozji – to wstępne ustalenia śledczych.
– Trwają przesłuchania świadków. Wstępne ustalenia wskazują, że 29-letni mężczyzna próbował pozbawić życia 27-latkę –mówi Agnieszka Kępka, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Z nieoficjalnych informacji wynika, mężczyzna sięgnął po niewielki kanister z benzyną i oblał kobietę paliwem. Kiedy je podpalił, ogień niemal natychmiast dotarł do kanistra, który trzymał w rękach. Doszło do eksplozji. Z okien mieszkania wyleciały szyby. Damian K. zdołał wybiec do sąsiedniego mieszkania, w którym się zamknął. Z nieoficjalnych informacji wynika, że próbował tam poderżnąć sobie gardło, po czym wyskoczył z okna. Zarówno Damian K. jak i 27-letnia Marlena K. trafili do szpitala. Nie można ich przesłuchać, bo oboje są w śpiączce. Mają poparzone ok. 90 proc. powierzchni ciała. (jsz)