Był baner wyborczy, ale w poniedziałek późnym wieczorem zniknął. Chodzi o wielki baner posła PiS Adama Abramowicza, który wisiał na budynku, w którym mieści się jego biuro poselskie.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
To kilka metrów od urzędu miasta. Baner zniknął w poniedziałek późnym wieczorem. Wisiał tam już kilka tygodni.
– Nikomu wcześniej nie przeszkadzał. Poza tym, wieszałem tam banery m.in. z wizerunkiem prezydenta Andrzeja Dudy, a po katastrofie smoleńskiej umieszczone było zdjęcie ś.p. pary prezydenckiej – przyznaje parlamentarzysta z Białej Podlaskiej, który startuje do Sejmu z ostatniego miejsca listy PiS.
O zniknięciu baneru poinformowała go znajoma. – Pojechałem i sprawdziłem. Baneru nie było. Ktoś go przywłaszczył – podkreśla Abramowicz.
We wtorek poseł powiadomił o tym zajściu Straż Miejską z prośbą o udostępnienie zapisu z monitoringu.
Tymczasem, okazuje się to Zakład Gospodarki Lokalowej odpowiada za zniknięcie baneru. – Na moje polecenie baner usunęli pracownicy ZGL – przyznaje Robert Zaremba, prezes miejskiej spółki.
– Budynek na którym wisiał baner należy do ZGL. Przyjęliśmy zasadę, że na żadnych naszych lokalach nie wiesza się materiałów wyborczych. Żadnej umowy nie zawierałem z posłem Abramowiczem – zaznacza Zaremba. – W związku z tym że ZGL nie wyraził zgody na baner, wysłałem do posła tydzień temu pismo z informacją, aby niezwłocznie baner zdjął. Ale tego nie zrobił – relacjonuje szef miejskiej spółki.
– Zgadza się. Otrzymałem pismo, które dotyczyło zastrzeżeń m.in. co do wielkości baneru. Ale się z nimi nie zgadzałem. Dlatego baneru nie usunąłem – mówi nam Abramowicz. – Natomiast ZGL nie uprzedził że baner będzie przez nich zdjęty – dodaje parlamentarzysta.
Szef ZGL obiecuje że baner zostanie oddany posłowi.