(fot. Maciej Kaczanowski)
Rząd „przyjrzy się” niedzielnemu zakazowi handlu. Ale lubelscy sklepikarze, którzy pracują w niedziele, cieszą się z rozszerzenia ograniczenia. Bo w świąteczne dni wzrosły im zyski.
W tym roku przez niedzielny zakaz handlu zbankrutuje aż 5,2 tys. małych sklepów – ostrzega firma doradcza Euromonitor International. Nawet rząd nie wyklucza zmian w prawie i powrotu do tylko dwóch niedziel z zakazem miesięcznie, o ile będą tego chcieli przedsiębiorcy.
Sklepikarze liczą zyski
Ale czy rzeczywiście chcą? – Zdecydowanie nie – mówi Dziennikowi Saule Massalimova, właścicielka lubelskiego „Market Zana 64”. – W niedzielę z zakazem handlu mamy nawet trzy razy większe zyski w porównaniu z innymi dniami tygodnia. Wielu klientów trafiło do nas właśnie szukając sklepu otwartego w niedzielę i zostali, bo cenią dobre ceny, ale i asortyment, którego w innych sklepach znaleźć nie można.
– Na samym początku niedziele z zakazem handlu ewidentnie były dużo lepsze od pozostałych. Teraz ta tendencja nieco spada. Wciąż mamy większe zyski, ale ludzie przyzwyczajają się do tego, że większość sklepów będzie zamknięta i robią duże zakupy w piątek lub sobotę w sklepach wielkopowierzchniowych – przyznaje Anita Kęsicka-Smyk ze „Spiżarni u Anity” w Lublinie. – Nie narzekamy jednak. I tak jest lepiej niż było.
Tymczasem Związek Przedsiębiorców i Pracodawców zapowiada, że będzie apelować do rządu o zniesienie zakazu i wprowadzenie w Kodeksie pracy dwóch wolnych niedziel dla pracowników wszystkich branż, nie tylko handlu.
Wypoczęty jak pracownik
– Na temat ograniczenia handlu w niedzielę dostaję różne sygnały. Zdecydowana większość małych przedsiębiorców chce jednak utrzymać obowiązujące dziś regulacje, bo przełożyły się one na wzrost ich dochodów. Chwalą to także duże i średnie firmy, mówiąc m.in. o tym, że ich pracownicy są mniej zmęczeni – mówi Adam Abramowicz z Białej Podlaskiej, Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców. – Z moich obserwacji wynika natomiast, że wśród konsumentów zdania są podzielone, chociaż coraz więcej osób akceptuje zmiany, bo powoli się do nich przyzwyczajają.
A klienci się burzą
Jednak blisko 1/3 badanych Polaków deklaruje, że odczuwa negatywne skutki obowiązującego dziś prawa. Szczególnie uciążliwy jest dla nich brak możliwości zrobienia awaryjnych, drobnych zakupów spożywczych. Na tego typu niedogodność wskazuje około 20 proc. Polaków (badanie Havas Media Group).
Raz w miesiącu
W 2019 r. zakaz handlu nie obowiązuje jedynie w ostatnią niedzielę każdego miesiąca, a także w dwie kolejne niedziele poprzedzające Boże Narodzenie i w niedzielę przed Wielkanocą. Od 2020 r. o ile nic sie nie zmieni sklepy będą otwarte tylko w ostatnią niedzielę stycznia, kwietnia, czerwca i sierpnia, a także w dwie kolejne niedziele poprzedzające Boże Narodzenie i w niedzielę przed Wielkanocą.