Urzędnicy obiecali nam, że w końcu wezmą się za porządki i dzikie wysypiska na obrzeżach Zamościa znikną.
- Nasze domy znajdują się na granicy miasta i gminy Zamość - złości się mieszkaniec jednego z domów przy ul. Północnej. - To taka zapomniana ziemia niczyja, o którą żaden urząd nie dba. Toniemy w śmieciach i nie możemy doprosić się o pomoc! Ludziom naprawdę puszczają nerwy!
Krystyna Jaszczak mieszka niedaleko ulicy Północnej, ale już w granicach gminy Zamość.
- Przyjeżdżają tutaj ludzie z całego miasta i regionu i wysypują śmieci z samochodów dostawczych, gdzie popadnie - żali się mieszkanka Sitańca Wolicy. - Nawet na drogi i pod nasze domy. Przywożą czasem betonowe bloki. Jak to usunąć?
Dzikie wysypiska przy ul. Północnej drażnią mieszkańców okolicznych domów od lat. W pobliskich zaroślach można znaleźć sterty plastikowych skrzynek, wiader po klejach i impregnatach, styropian, pokruszone cegły, kafelki i zardzewiałe żelastwo. Tuż przy drodze stoją nawet kineskopy i fragmenty pralek. Zmorą mieszkańców są też reklamówki, które wiatr roznosi po całej okolicy. To dzikie wysypisko można w całej okazałości oglądać z pobliskiego wiaduktu i drogi wylotowej z Zamościa w kierunku Lublina. Marna to wizytówka miasta.
Zamojscy radni przez trzy kolejne sesje apelowali do miejskich służb o posprzątanie tego terenu. W grudniu domagał się tego radny Marek Kudela, miesiąc później Jerzy Nizioł, a ostatnio znowu Kudela. W końcu temu ostatniemu puściły nerwy.
- Niektóre wydziały z naszych wniosków nic sobie nie robią - denerwował się na ostatniej sesji Kudela. - To niedopuszczalne. Sprawa nie jest załatwiona, a odpowiedzi są takie... na odczep. Te wysypiska szpecą miasto i należy wreszcie coś z tym zrobić!
Przemysław Kozłowski, zastępca dyrektora Wydziału Gospodarki Mieszkaniowej, Ochrony Środowiska i Infrastruktury Komunalnej Urzędu Miasta twierdzi jednak, że sprawa zostanie załatwiona. - Nawet dzisiaj ruszy tam ciężki sprzęt z Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej - zapewnił nas wczoraj. - Teren zostanie dokładnie posprzątany. Harmonogram prac będzie jednak zależeć od tej spółki.
- Rzeczywiście dostaliśmy takie zlecenie - przyznał Franciszek Josik, prezes zamojskiego PGK. - Na początek uprzątnięte zostanie jedno wysypisko, a w następnych dniach zabierzemy się za kolejne.
Także w Sitańcu szykują się wielkie porządki. - Na pewno zajmiemy się tą sprawą - obiecał nam Jerzy Siołek, inspektor ds. ochrony środowiska UG Zamość.