Prezentujemy Państwu wypowiedzi po sobotnim spotkaniu Motoru Lublin z Dolcanem Ząbki 0:2 (0:1).
W OPINII ZAWODNIKÓW
- Było to kolejne spotkanie z cyklu tych o wszystko. Pomimo, iż musimy takie mecze wygrywać, to znów się nie udało. Muszę przyznać, że nie zaprezentowaliśmy sobą niczego, co mogłoby przechylić szalę zwycięstwa na naszą korzyść. Na chwilę obecną jestem załamany. Z tego co się orientuję, swoje spotkanie wygrało także GKP i teraz, aby awansować musimy z nimi wygrać. Czy to się uda? Nie wiem. Mogę obiecać jedynie, że będziemy walczyć i damy z siebie wszystko. A co z tego wyniknie, to się dopiero okaże.
Kamil Król (napastnik Motoru)
- Szkoda, że znów nie udało mi się strzelić bramki. Tym bardziej, że miałem ku temu kilka okazji. Znacznie gorzej jednak, że znów nie potrafiliśmy wygrać. Teraz mamy przed sobą dwa dni odpoczynku, a od wtorku zaczynamy operację GKP. Musimy zebrać się do kupy, zmobilizować i powalczyć. Tylko to nam pozostaje.
Maciej Tataj (napastnik Dolcanu)
- Ciężki mecz, w którym gospodarze walczyli ze wszystkich sił o zdobycie trzech punktów. Cały czas ciąży nad nimi przecież widmo spadku. Teraz, z powodu zwycięstwa Gorzowa, jest ono jeszcze bliższe. My w tej chwili gramy już tylko o premię i było chyba widać, iż zrobiliśmy wszystko, aby wygrać.
Marcin Warakomski (obrońca Dolcanu)
- Wiele osób myślało, że przyjedziemy do Lublina, aby podłożyć się Motorowi i pomóc się mu utrzymać. Tak się jednak nie stało i wygrywając udowodniliśmy wszystkim niedowiarkom, że zawsze gramy na całego i walczymy do upadłego. Dzisiejsze zwycięstwo daje nam ósme miejsce, które oznacza wyższe premie. Cieszy mnie także, że swoją wartość udowodnili zawodnicy rezerwowi, którzy szansę występu otrzymali na skutek kartek i kontuzji, jakie ostatnio nas nawiedziły. Potwierdza to tylko, że idziemy w odpowiednim kierunku, a trener dokonał właściwych wyborów personalnych.
W OPINII TRENERÓW
- Nasi zawodnicy bardzo się starali, ale kiedy czegoś mocno się pragnie, to nie zawsze wychodzi. Niestety, sami wytworzyliśmy taką presję, kiedy wszystko zależy od wyników meczów kończących sezon. Stanęliśmy pod ścianą, a to trudna sytuacja. Dolcan grał na luzie. Nastawił się na kontry. Pierwszy groźny strzał w światło naszej bramki dał prowadzenie gościom. To mocno podcięło nam skrzydła. W przerwie staraliśmy się opanować nerwy, ale bez efektów. Teraz wszystko zależy od meczu w Gorzowie. W tym spotkaniu nie mamy nic do stracenia, nie bronimy remisu, musimy walczyć o zwycięstwo. Uważam, że nie stoimy na straconej pozycji, chociaż zadanie będzie bardzo trudne. Dlaczego znowu nie zagrał Łukasz Misztal? Wznowił treningi w piątek i bałem się, że jeszcze nie jest w pełni sił, że może odnowi się uraz.
Marcin Sasal (Dolcan)
- Przed spotkaniem w Lublinie mieliśmy trudną sytuację kadrową. Wypadło z niej sześciu zawodników, ale dublerzy pokazali, że też są dobrzy. Naszym założeniem było, aby nie stracić bramki. Wiedzieliśmy, jaka jest stawka tego meczu. Gramy o ósme miejsce, gwarantujące nam wyższe premie. Motor rywalizował bardzo ambitnie, jednak my byliśmy skuteczniejsi. Ale nie poddawajcie się. GKP można pokonać, nawet w Gorzowie. Nam się to udało, na początku wiosennych zmagań, kiedy też walczyliśmy o utrzymanie.
ZDANIEM OBSERWATORÓW
- Wszystko rozstrzygnie się w Gorzowie. Wbrew pozorom, walka o zwycięstwo nie musi być trudniejsza od próby utrzymania remisu. Kiedy ktoś kurczowo broni wyniku, przeważnie traci gola. My musimy walczyć o trzy punkty.
Modest Boguszewski, były piłkarz Motoru
- Dolcan sprawiał wrażenie bardziej zdeterminowanego. Może nerwy spętały nogi naszym piłkarzom. Presja na pewno nie pomaga, jednak jeżeli gra nie wychodzi, to różnice można wyrównać tylko zaciętą walką. Czy nadal jestem doradcą Grzegorza Bednarza (niedawno odwołany przez zarząd ze stanowiska prezesa - red.)? Spotykamy się, chociaż rzadziej. Sam zastawiam się nad przyszłością klubu, który miałem przyjemność reprezentować jako zawodnik. Motor od lat jest piłkarską wizytówką Lublina i trudno mi sobie wyobrazić, aby zniknął. Jednak przetrwanie w obecnej formie, bez zmian, jest trudne. Zadłużenie, duże zobowiązania finansowe wobec zawodników mogą sprawić, że klub będzie miał problemy z otrzymaniem licencji. Życie może wymusić szukanie innych rozwiązań, chociażby utworzenie spółki akcyjnej.