Trzy zwycięstwa, remis i aż 11 porażek to bilans piłkarzy Motoru Lublin w meczach wyjazdowych. Gorzej poza własnym stadionem spisują się tylko dwie drużyny: Świt Nowy Dwór Mazowiecki i Radomiak Radom, ale to marne pocieszenie, bo obie podobnie, jak "żółto-biało-niebiescy” spadły już do niższej klasy rozgrywkowej.
Być może brakuje im ambicji i zaangażowania, bo grając ze świadomością spadku do trzeciej ligi, beznadziejnie zaprezentowali się w meczu ze Stalą Mielec. Po tym spotkaniu mnóstwo pretensji miał do nich trener Mariusz Sawa.
– Tak przestraszonego zespołu, jak Motor w środę to ja dawno nie widziałem. Nie wiem, czym to jest spowodowane, gramy przecież o nic, niby się wydaje, że powinniśmy grać na luzie, a jak kibice troszkę głośniej krzyknęli, to nie było zawodnika, który nie bałby się dojść do piłki, którym mógłby cokolwiek zdziałać. Jednym słowem można powiedzieć, że się skompromitowaliśmy – powiedział szkoleniowiec na pomeczowej konferencji prasowej.
W sobotę ambicji i zaangażowania na pewno nie zabraknie gospodarzom, którzy robią wszystko, żeby utrzymać się w drugiej lidze. W Elblągu wszyscy ściskają za nich kciuki, tym bardziej, że z rozgrywkami już wcześniej pożegnała się miejscowa Concordia.
Póki co Olimpia znajduje się w strefie spadkowej, ale strata do będących tuż nad kreską Stali Mielec i Stali Stalowa Wola wynosi zaledwie jeden punkt. Podopieczni Adama Borosa postarają się nie tylko tę różnicę zniwelować, ale także przeskoczyć obu rywali w tabeli. Żeby tak się stało muszą liczyć jednak również na ich wpadki.
Do końca sezonu pozostały zaledwie trzy kolejki. W Elblągu to czas na walkę o utrzymanie, w Lublinie... nie do końca wiadomo. Trener Sawa powinien zacząć budować zespół na trzecią ligę, bo większość zawodników z obecnego składu zapewne odejdzie po sezonie. Jak sam przyznaje, nie bardzo jednak może. – Powinniśmy oprzeć się na juniorach, ale nie mam serca zabierać ich teraz, gdy walczą o mistrzostwo w swojej lidze. Oni mają ważny cel, my nie gramy już o nic. Dlatego sezon dogramy takimi piłkarzami, jakich mamy – zakończył szkoleniowiec.