Prokuratura Regionalna w Lublinie umorzyła śledztwo w sprawie śmierci 19-letniego Karola P. z Białej Podlaskiej. Młody chłopak trafił w sierpniu 2017 roku na izbę przyjęć bialskiego szpitala. Lekarz dyżurujący zdecydował o wypisaniu go do domu. Kilka godzin później 19–latek zmarł.
– Śledztwo zostało umorzone, wobec stwierdzenia braku znamion czynu zabronionego – mówi Piotr Marko, rzecznik prasowy Prokuratury Regionalnej w Lublinie. – Biegli opiniujący w sprawie, po przeanalizowaniu procesu diagnostycznego oraz leczenia pokrzywdzonego na SOR, nie stwierdzili nieprawidłowości w działaniu personelu medycznego opiekującego się pokrzywdzonym– zaznacza Marko.
Poza tym, śledczy ustalili, że przyczyną śmierci było nagłe zatrzymanie krążenia w wyniku zaburzeń pracy serca. Postanowienie nie jest prawomocne.
Chłopak trafił na SOR, bo rodzice podejrzewali u niego zatrucie środkami odurzającymi. Badania wykazały w jego organizmie obecność narkotyków, ale lekarz nie zatrzymał go na obserwację.
– Na SOR kompletnie nie wiedział, co się z nim dzieje. Nie odzywał się cały czas – opowiadała w programie "Uwaga" TVN pani Iwona, matka chłopaka. Badania moczu Karola wykazały obecność śladowych ilości marihuany i ekstazy. Pozostałe wyniki były w porządku, dlatego lekarz wypisał go ze szpitala. W domu chłopak poszedł spać. – Obudziłam się, zastanowiła mnie taka cisza w pokoju. Wpadłam tam i jak spojrzałam na syna, wiedziałam że nie żyje – relacjonowała w programie matka chłopaka. Nie wyklucza, że syn mógł zażyć środki odurzające jeszcze zanim położył się spać, bo w jego pokoju znalazła klonazepam, silny lek psychotropowy . – To jest takie moje odczucie, że jeżeli to wziął, to pomogło mu to łagodnie odejść z tego świata.
Dyrekcja bialskiego szpitala jeszcze w 2017 roku podkreślała, że lekarz nie popełnił błędu, wypisując Karola ze szpitala.