Miasto i gmina Parczew przymierza się do budowy trzech biogazowni. Zamieszkujący w pobliżu ludzie protestują przeciwko ich lokalizacji.
– Biogazownie powinny być budowane daleko od ludzkich siedzib – mówi Magdalena Krajanowska, sołtys Koczerg. – Obawiamy się nie tylko przykrych zapachów, które już i tak mamy z cuchnącej oczyszczalni ścieków. Samochody mogą także zniszczyć nasze drogi.
Także w Wierzbówce pod Parczewem ponad 190 osób podpisało się pod protestem przeciwko planowanej tam biogazowni. – Ta inwestycja jest przygotowywana po cichu – uważa koordynująca protest Małgorzata Wąsowska. – Nikt się nie liczy z naszą opinią.
Już przed dwoma laty lubelska firma przygotowywała się do budowy kosztującej aż 22,6 mln zł biogazowni metanowej w Parczewie. Waldemar Wezgraj, parczewski starosta, wyjaśnia: Były wtedy niedociągnięcia związane z dokumentacją. Zmienił się też właściciel. Zawiesiliśmy postępowanie w starostwie. Nadal ta inwestycja wisi na włosku.
Przeciwko tej inwestycji w Parczewie podpisało się aż 400 osób. Nie chcą biogazowi przy ul. Polnej – w odległości zaledwie 400–500 m od budynku mieszkalnego po byłej RSP.
Paweł Kędracki, burmistrz Parczewa, nie kryje rozgoryczenia, że ludzie nie chcą docenić – jego zdaniem – dużego rozmachu inwestycyjnego.
– Dzięki biogazowniom zapewnimy rolnikom umowy kontraktacyjne na kilkanaście lat. Powstaną nowe miejsca pracy. Wzrosną wpływy z podatków – wylicza korzyści burmistrz. Dodaje, że mieszkańcy będą się mogli zapoznać z rzetelną informacją ekspertów podczas otwartej konferencji w Urzędzie Miejskim w najbliższą środę o godz. 11. Wyjaśnia, że jeszcze nie zapadły decyzje dotyczące budowy biogazowni na skraju miejscowości Wierzbówka i Królewski Dwór.
Z Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Lublinie otrzymaliśmy informację, że obecnie RDOŚ prowadzi – na wniosek Starostwa Powiatowego w Parczewie – postępowanie w sprawie ponownej oceny oddziaływania na środowisko przed uzyskaniem decyzji o pozwoleniu na budowę parczewskiej biogazowni.