Przyjechali z całej Polski i z zagranicy, mają nowatorskie pomysły i chcą założyć firmy. Najlepsi otrzymają m.in. profesjonalne doradztwo, biura oraz szansę na wysoką dotację. W Puławach trwają przesłuchania do "Wschodniego Akceleratora Biznesu". Uczestniczy w nich ok. 90 podmiotów.
Czy Puławy staną się "Krzemową Doliną", miejscem rozwoju nowych technologii i motorem wzrostu perspektywicznych startupów?
– Szukamy ludzi z pomysłami na rentowny biznes, którzy w sposób innowacyjny odpowiedzą na potrzeby rynku. Chcemy żeby założyli u nas swoje spółki, a my im pomożemy w ich rozwoju – tłumaczy Aleksandra Aleksandrowicz z Puławskiego Parku Naukowo-Technologicznego.
Gra toczy się o duże pieniądze. W pierwszym etapie jest to wsparcie warte 60 tys. zł. Taki rabat otrzymają najlepsze projekty, około 35 spośród 90-ciu, które obecnie przychodzą etap przesłuchań przed komisją. Środki te ich autorzy będą mogli wydać według indywidualnych potrzeb pod warunkiem, że uzyskają akceptację ekspertów "Wschodniego Akceleratora Biznesu". Chodzi m.in. o profesjonalne doradztwo, księgowość, pomieszczenia biurowe, marketing, czy sprzęt na rozkręcenie działalności. To tak zwana inkubacja, z której startupy będą mogły korzystać przez pół roku. W tym czasie, nowo utworzone spółki mają zacząć rosnąć i rozwijać się.
Najlepsze z nich, w kolejnym etapie dostaną możliwość otrzymania dotacji wartej nawet do 200 tys. euro, a więc ponad 800 tys. zł. Środki te, po swojej autorskiej analizie będzie im przekazywał PARP. To jednak nie koniec pomocy, bo puławski technopark startupom zaoferuje także spotkania m.in. z przedstawicielami funduszy inwestycyjnych oraz koncernów gotowych do zainwestowania w perspektywiczne podmioty.
Warunkiem otrzymania wsparcia, poza innowacyjnością i szansą na rynkowy sukces, ma być działalność na terenie Polski Wschodniej. To nie muszą być Puławy, ale większość autorów projektów nie bez powodu zgłosiła się właśnie do puławskiego technoparku. – To, co ich przyciąga, to przede wszystkim możliwość współpracy z naszymi partnerami, takimi jak Zakłady Azotowe, czy INSC – przyznaje Aleksandra Aleksandrowicz. Istnieje więc szansa, że wielu z nich zostanie nad Wisłą.
Na razie nie wiemy, co dokładnie proponują przyszli właściciele startupów. – To m.in. przedmioty codziennego użytku, ale zbudowane z nowatorskich materiałów. Niektóre z nich naprawdę sama chciałabym mieć w swoim domu – zdradza specjalistka do spraw komunikacji w PPNT.
Przesłuchania zakończą się w tym tygodniu. Ich wyniki mają zostać opublikowane natomiast już 11 marca. Co ważne, rekrutacja do biznesowego "akceleratora" jest ciągła. – Dlatego cały czas zapraszamy autorów dobrych pomysłów do składania wniosków. Im będzie ich więcej, tym lepiej. Być może znajdą się wśród nich twórcy nowego Facebooka – zachęca Aleksandrowicz.
Kolejna rekrutacja do programu odbędzie się w przyszłym kwartale. Docelowo, ich organizacja planowana jest cztery raz w ciągu roku, przez najbliższe 3 lata. W tym czasie wsparcie ma trafić do 220 biznesowych projektów.