Ponad 600 tysięcy złotych do rozdania dla klubów sportowych w przyszłym roku. Ale tylko dla tych, które mają konkretne osiągnięcia, albo mają na nie szansę. Pozostali muszą udowodnić, że na wsparcie finansowe zasługują.
- Od kilku lat chełmski sport, mówiąc delikatnie, podupada - zaczął Mościcki. - Trzeba znaleźć sposób na poprawienie tej sytuacji. Przede wszystkim naszego miasta nie stać na to, aby rozwijało się tu 25 czy 30 różnych dyscyplin. Postarajmy się odbudować kilka, ale w taki sposób, aby były powodem do dumy.
Mościcki zaproponował, że wyjściem z sytuacji mogłoby być skupienie drobnych klubów w jednym miejskim. Samodzielnie działałyby w dalszym ciągu tylko duże i prężne kluby jak Gryf czy Chełmianka.
Ta propozycja u jednych wzbudziła sprzeciw, u innych aprobatę. - Duży klub, prowadzący kilka czy kilkanaście sekcji, to dobry pomysł - stwierdził Marek Mazurek z Agrosu Chełm. - Tylko prężne kluby z fachowymi kadrami mogą dobrze szkolić zawodników.
- Ja jestem przeciwny takiemu połączeniu - zaznaczył Stanisław Gołub z MKS Judo Chełm. - Moim zdaniem, ucierpią na tym poszczególne dyscypliny.
Choć w sprawie stworzenia dużego klubu zdania były podzielone, to już w innych kwestiach przedstawiciele klubów byli jak najbardziej zgodni. Jak jeden mąż skarżyli się na kiepską bazę sportową i źle zarabiających trenerów.
- Trenerzy pracują za dwieście parę złotych na rękę. Trudno się dziwić, że wielu nie chce takiej pracy - mówił Grzegorz Gardziński z Chełmianki. - Na pewno można by rozwiązać problemy kadrowe, gdyby te pieniądze udało się zwiększyć. Inny problem to baza sportowa. Jak nasi zawodnicy mają być w czołówce, kiedy ćwiczą na nierównej płycie? Nie wspominając o tym, że na jednym boisku treningi odbywają jednocześnie cztery grupy.
W przyszłym roku na stypendia sportowe miasto zamierza przeznaczyć 150 tys. zł, a na wspieranie rozwoju sportu 612 tys. zł. - Ale koniec z rozdawnictwem publicznych pieniędzy. Koniec z pasożytowaniem na miejskim budżecie niczym huba na drzewie - zapowiedział Mościcki.
- Pieniądze dostaną te dyscypliny, które mają wyniki i rokują osiągnięcie tych wyników. Na dotację trzeba będzie
zapracować. Czasy, kiedy ktoś dostawał wsparcie tylko za napisanie wniosku, się skończyły. A przede wszystkim kluby muszą szukać sponsorów. Nie może być tak, że miejska dotacja jest podstawą ich funkcjonowania. Ona ma być tylko dodatkiem.