Pęki kluczy, rowery, motocykl, wózek inwalidzki, odtwarzacz DVD, a nawet atrapa siekiery. Te i wiele innych przedmiotów czeka na właścicieli w Biurze Rzeczy Znalezionych przy Urzędzie Miasta. W ciągu kilku ostatnich lat trafiło tam już ponad 200 różnego rodzaju "fantów”.
Zdawać by się mogło, że dla osób, którym zdarzyło się coś zgubić, to biuro jest ostatnią deską ratunku. Tymczasem od początku jego funkcjonowania – a to już kilka lat – nie zdarzyło się, aby komuś wydano rower, pęk kluczy czy telefon komórkowy.
– Osoby, które się do nas zgłaszają, muszą udowodnić swoje prawo do własności tego czy innego przedmiotu – mówi Alicja Adamczyk z Wydziału Spraw Społecznych UM, która zawiaduje biurem. – Niestety, jak dotąd nikomu jeszcze się to nie udało.
Zdaniem Adamczyk najczęściej zgłaszają się do niej osoby, które właśnie coś zgubiły. Zazwyczaj prosi je, aby złożyły na piśmie zapytanie o konkretny przedmiot wraz z jego szczegółowym opisem i podaniem przybliżonego terminu jego utraty. Na tej podstawie jest w stanie od ręki (jak również po pewnym czasie) sprawdzać czy aby w magazynie taka zguba się nie pojawiła.
– Gdy ktoś znajdzie czyjąś rzecz, najczęściej zgłasza to policji – dodaje Jolanta Gierasimiuk dyrektor Wydziału Spraw Społecznych. – Jeśli funkcjonariuszom nie uda się ustalić właściciela, znaleziony przedmiot trafia do nas.
W tym roku do magazynu trafiło już kilkanaście rzeczy. Najstarsze zguby czekają tam na właściciela od kilku lat. Adamczyk przyznaje, że część przechowywanych przedmiotów praktycznie nie nadaje się już do użytku. Jednak zgodnie z przepisami muszą być zatrzymywane. Ale są też i takie, które mogłyby służyć właścicielowi jeszcze przez długi czas.
Ponadto w biurze na właścicieli czekają także pieniądze, od groszowych kwot po takie, których wielkość wyraża się już w setkach złotych.
Informacja o biurze wraz z wykazem przechowywanych przedmiotów jest dostępna na miejskiej stronie internetowej www.chelm.pl.