– Kobieta była przestraszona. Zasugerował, że może to być bomba – opowiada Roman Juszczyński, rzecznik włodawskiej policji. – Twierdziła, że wcześniej otrzymywała pogróżki od jednego ze swoich kuzynów.
Na miejsce przyjechał policyjny patrol. Wezwano też pogotowie energetyczne i karetkę. Wyłączono prąd w okolicznych domach, a ludzi ewakuowano. Włodawscy policjanci wezwali też pirotechników z Lublina. Ci wyposażeni w specjalistyczny sprzęt zabrali paczkę, by ją unieszkodliwić. Okazało się, że żadnego ładunku w niej nie było, a jedynie pocięta stara kurta.
Ale policja poważnie podchodzi do sprawy. – Wytypowaliśmy wstępnie osoby, które mogły podłożyć na parapecie tę paczkę – mówi Juszczyński. – Ich zatrzymanie jest tylko kwestią czasu.
(szer)