Prokuratura wypuściła na wolność trzech funkcjonariuszy Zakładu Karnego w Chełmie, podejrzanych o zgwałcenie i molestowanie koleżanki z pracy. Część zeznań kobiety uznała za niewiarygodne.
Najpierw śledztwo prowadziła Prokuratura Rejonowa w Chełmie. Dwóm strażnikom postawiła zarzut gwałtu, trzeciemu – molestowania strażniczki. Mężczyźni zostali zatrzymani w miejscu pracy. Nie przyznali się do winy. Zarzut usłyszała też funkcjonariusza ZK w Chełmie. Podejrzana jest o grożenie strażniczce, która zawiadomiła prokuraturę. Została zawieszona w czynnościach służbowych.
Strażnicy odwołali się od decyzji o aresztowaniu. Ich zażalenia miał rozpatrzyć Sąd Okręgowy w Lublinie. Nie zdążył tego zrobić. Zwrot w sprawie nastąpił po tym, jak śledztwo przejęła lubelska prokuratura okręgowa. We wtorek zdecydowała o zwolnieniu z aresztu strażników oraz o uchyleniu zawieszenia funkcjonariuszki, podejrzanej o groźby.
– Prokurator sprawdzał zeznania pokrzywdzonej, wyjaśnienia podejrzanych, przeprowadził kilkanaście czynności procesowych – mówi Beata Syk-Jankowska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie. – Uznał, że zeznania pokrzywdzonej w części nie znajdują potwierdzenia w materiale dowodowym.
Poszkodowana nie wycofała swych zeznań. – Postępowanie będzie prowadzone dalej, nie przesądzamy, jak się zakończy – dodaje prokurator Syk-Jankowska.
Podporucznik Konrad Wierzbicki, rzecznik prasowy Zakładu Karnego w Chełmie, odmówił wczoraj odpowiedzi na pytanie, czy strażnicy po zwolnieniu z aresztu wrócili już do pracy.
– Dyrektor zdecydował, że nie będziemy wypowiadać się w tej sprawie – uciął rozmowę.