Miejskie Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej w ciągu pierwszych czterech dni czerwca wywiozło blisko 150 ton śmieci, z czego 136 ton frakcji mokrej.
Biorąc pod uwagę, ż MOK jest i był głównym odbiorcą śmieci w Chełmie, to można się tylko domyślać, że przed 1 lipca spora część odpadów trafiała do lasu lub była spalana w piecach.
Do tej pory MOK rozdał ponad 14 tysięcy worków do selekcji śmieci. Dobrze też funkcjonuje przy ulicy Bieławin 5 punkt SZOK (selektywnej zbiórki odpadów komunalnych – przyp. red.).
– Tam przyjmujemy faktycznie wszystko, ale od mieszkańców, a nie firm. Można do nas przywieźć trawę, gałęzie, stare meble, telewizory, kuchenki, lodówki, gruz z remontu mieszkania. Czekamy także na popiół z domowych piecyków, zużyte opony czy akumulatory – wylicza Andrzej Brudnowski, szef Zakładu Oczyszczania Miasta w Chełmie.
W ciągu pierwszych czterech dnia mieszkańcy przywieźli 3,5 tony gruzu z domowych remontów, bardzo dużo zużytego sprzętu AGD i RTV oraz trochę mebli. – To jest dobry sygnał, bo te rzeczy nie trafią do lasów lub na dzikie wysypiska – kończy Andrzej Suski.
Jeżeli wokół siebie dostrzegacie nonsensy ustawy śmieciowej – czekamy na sygnały pod adresem: alarm24@dziennikwschodni.pl