W poniedziałek wiele dzieci pierwszy raz pójdzie do przedszkola. To ważny etap w życiu. Trudny dla nich i rodziny.
A co z drzwiami?
Na co przede wszystkim powinni zwrócić uwagę rodzice zostawiając swoje dziecko na większą część dnia w przedszkolu?
– W wyborze przedszkola kierowałam się opinią koleżanek, których dzieci już tam chodziły – mówi Anna Jasiek, matka czteroletniego Jacka. – Zapisałam dziecko do placówki, której program nie jest bardzo rozbudowany, ale za to dzieci bardzo przywiązane są do pań, jest dużo ładnych zabawek edukacyjnych, są smaczne posiłki i małe grupy. Przy przedszkolu jest ogródek i dzieci często przebywają na dworze. Nie zależało mi na angielskim czy muzyce – uważam, że dziecko ma jeszcze na to czas.
Niewielu rodziców zwraca uwagę na bezpieczeństwo – czy np. drzwi wejściowe są zabezpieczone i malcowi nie przyjdzie ochota na wyruszenie w świat. Ważne jest też dostosowanie pomieszczeń i placu zabaw do potrzeb dzieci, oraz jakość zabawek. Podczas dnia dziecko powinno mieć czas na drzemkę lub wypoczynek, który może być połączony np. z czytaniem bajek, słuchaniem muzyki, cichą zabawą.
Dobrze jest, jeśli są niewielkie grupy.
Nie mniej istotny jest odpowiedni jadłospis – niektóre dzieci są alergikami.
Uczyć się czy nauczyć?
Osobny problem to program przedszkola. Placówki prześcigają się w ofercie edukacyjnej, czasem tak rozbudowanej, że można się zastanowić, czy skrojona jest na miarę paroletniego dziecka.
– Jeśli program edukacyjny odbywa się w formie zabawy – to na pewno nie zaszkodzi – zauważa Sławomir Adamski, anglista z Bambury School w Puławach. – Jednak nie należy mieć nadziei, że dziecko nauczy się języka. Co innego uczyć się, a co innego nauczyć się.
– Przedszkola prześcigają się w krzewieniu wizerunku atrakcyjności – dodaje Edyta Długosz, psycholog.
Po pierwszym etapie takiej edukacji, już w szkole, za nic nie chce brać w niej udziału. Dzieci zamiast jak najdłużej przebywać z rodzicami są przez nich zapisywane na różne zajęcia. Rodzice przychodzą później do psychologa i stwierdzają, że nie potrafią z córką czy synem rozmawiać. A kiedy z nimi rozmawiali? Nie przeciążajmy dzieci – nie mogą być jednakowo utalentowane we wszystkich dziedzinach. Nie wymagajmy od nich zbyt wiele.
Kanapka kontra piruet
– Uczymy dzieci rzeczy zwykłych, które dla wielu są niezwykłe – wyjaśnia Karolina Dejneko z Akademii Niezwykłych Umiejętności w podlubelskim Stasinie. – Wychodzimy z założenia, że na wszystko w życiu jest czas i czterolatek zdąży się nauczyć obcego języka czy być mistrzem sportu. One jeszcze nie rozumieją jogi czy angielskiego, a my poprzez zabawę, proste codzienne czynności rozwijamy ich motorykę, tłumaczymy świat, przyrodę, uczymy ekologii i codziennych czynności.
W tej akademii są m.in. takie zajęcia jak wspólne gotowanie, pieczenie ciasteczek, przyrządzanie zdrowych potraw, są zabawy związane ze smakiem, jedzeniem, uczące spostrzegawczości i pracy w grupie.
– Problem otyłości wśród dzieci, cukrzycy, jest coraz większy – wyjaśnia Dejneko. – Chcemy nauczyć je zdrowego życia. Mamy zajęcia w ogródku – dzieci sadzą rośliny, podlewają, obserwują jak rosną. Szukamy ukrytych skarbów w ogrodzie, pokazujemy jak wygląda dżdżownica i sikorka, lepimy z gliny, uczymy takich czynności, które towarzyszyły człowiekowi od tysiącleci. Co z tego, że będzie umiało tańczyć na puentach, jeśli nie potrafi sobie zrobić kanapki? Poza tym dziecko potrzebuje bliskości, poczucia bezpieczeństwa, życia w zgodzie z naturą i tego, żeby je kochać. U nas to wszystko znajdzie.