Tak gra ma bardzo wysokie wymagania. Ale tym razem nie chodzi o sprzęt, tylko o gracza. W tej grze nic nie robi się samo, a sprawą najważniejszą jest taktyka.
I wychodzi jej to bardzo dobrze.
Już pierwszy Theatre of War mógł się podobać. Choćby z tego względu, że Rosjanie dali całą kampanię poświęconą Kampanii Wrześniowej. W żadnej innej grze nie było tyle polskiego sprzętu. Zresztą wyposażenie wszystkich stron konfliktu było drobiazgowo odwzorowane.
Do tego dochodził szczegółowy model zniszczeń, balistyka, fizyka i bardzo duże obszary, na jakich prowadziliśmy bitwy. Dzięki temu gra szybko trafiła do miłośników trudnych i skomplikowanych gier.
Podobnie było z kolejną odsłoną: Theatre of War 2: Afryka. Tym razem twórcy popracowali na sztuczną inteligencją żołnierzy i wyszło im to doskonale. Inna sprawa, że gra była... jeszcze trudniejsza.
Teraz, zapewne, będzie podobnie.
Zgodnie z tytułem, cała rozgrywka koncentruje się wokół największej bitwy pancernej w historii. Bitwa na Łuku Kurskim sprawiła, że wojska III Rzeszy już nigdy nie odzyskały strategicznej inicjatywy na froncie wschodnim.
W Theatre of War 2: Kursk 1943 poznamy szczegóły z obu stron. Jako Ivan Christykov i Walter Hoernlein obejmiemy komendę nad dywizjami pancernymi (Grossdeutschland lub sowiecką 67. Gwardyjską Dywizją Piechoty i 3. Korpusem Zmechanizowanym).
Polka premiera gry nastąpi zapewne wiosną. A gra wygląda tak: