Cała reszta: powinna. Robienie backup'ów, czyli mówiąc normalnie kopii zapasowych powinno być nawykiem każdego, dla kogo komputer to coś więcej niż tylko platforma do grania czy surfowania po necie. Uszkodzenie dysku, złośliwy atak czy chwila nieuwagi i… wszystko stracone. testujemy dysk przenośny My Passport Essential.
Ale proces odzyskiwania jest niezwykle kosztowny. Raz że oddający do odratowania nośniki są zazwyczaj mocno zdesperowani, dwa że sam proces jest dość żmudny, wreszcie trzy, nie jest to działanie wykonywane na co dzień dlatego i koszty są niecodzienne.
Polisa na dane
Jak można przeciwdziałać skutkom katastrof dyskowych? Sposobów jest kilka. Nie wiem czy można ubezpieczyć się od utraty danych, pewnie tak dziś ubezpieczyć można prawie wszystko. Można też zapisywać pliki od razu w dwóch różnych miejscach, na różnych dyskach. Wreszcie można po prostu nie być twardzielem i robić kopie zapasowe.
W zależności od tego jak pracujemy, robienie kopii można zaplanować codziennie, co kilka dni lub raz w tygodniu. Rzadziej to już spore ryzyko. Planując robienie backupów trzeba się liczyć z tym, że w razie katastrofy stracimy pracę czy archiwa do czasu ostatniej kopii. Nagrywanie plików na płyty DVD jest rozwiązaniem ułomnym, bo w szybkim tempie powstają stosy płyt, a i tak nigdy nie wiadomo która jest ostatnią.
W dodatku czasochłonnym i choć pozornie koszty są niewielkie to sumarycznie zarówno pod względem finansowym jak i czasowym jest to rozwiązanie nieopłacalne. Dlatego warto zainwestować w drugi dysk przeznaczony do robienia kopii zapasowych. Takie urządzenie – przenośny dysk twardy firmy Western Digital – trafiło do naszej redakcji. I dlatego postanowiłem podzielić się z Wami spostrzeżeniami na jego temat. Ale za nim o samym urządzeniu jeszcze kilka słów o filozofii backup'ów.
Są dwa główne sposoby trzymania plików na komputerze i trzeci, chaotyczny. Dotyczą one zarówno użytkowników pecetów jak i maców, różnią się tylko nazewnictwem folderów. Pierwszy, standardowy, polega na upychaniu wszystkiego w folder "Moje dokumenty" lub na "Pulpit". W praktyce oznacza to gromadzenie danych na podstawowym dysku komputera, tam gdzie system, programy i wszystko inne.
Drugi, wymagający odrobinę więcej ręcznych ustawień polega na wydzieleniu na dysku (lub dyskach) przestrzeni (partycji) zwanych... dyskami. I tak dla przykładu: dysk "C:" zawiera to, co komputerowi niezbędne, system operacyjny, programy i, o czym trzeba pamiętać, "Pulpit" i "Moje dokumenty". Dysk "D:" – foldery "Praca" dane ważne bo ich utrata może ciągnąć za sobą skutki finansowe. Dysk "E:" – prywatny, zawiera zdjęcia i rodzinne wideo – jego utrata to fizyczne rozstanie się z rodzinnymi pamiątkami. Wreszcie dysk "F:" – poświęcony rozrywce zawiera zbiory plików mp3 i wideo do przeglądania w gronie przyjaciół – dane tu zgromadzone są zazwyczaj do odzyskania a mówiąc ściślej do ponownego pozyskania. Dobrze jest gdy taki podział dysków oznacza również fizyczny podział dysków (w rozumieniu urządzeń).
No i sposób trzeci, gdzie wszystko jest wszędzie i gdyby nie wyszukiwarka...
Mechanizacja dla leniwych
Automatyczne urządzenia do tworzenia kopii zapasowych odnoszą się najczęściej do pierwszego sposobu. Tak też działa My Paszport, przenośny dysk twardy. Po podłączeniu do komputera, zainstalowaniu oprogramowania, a wcześniej odblokowaniu urządzenia za pomocą czterocyfrowego kodu PIN, mamy możliwość wykonania pierwszego w pełni automatycznego backup'u danych. I będzie się to odnosiło do katalogów opisanych w pierwszym sposobie zarządzania plikami. Sposób drugi, a nawet trzeci wymaga ręcznego skonfigurowania urządzenia, ale nie jest to trudne zadanie.
Interface jest czytelny, intuicyjny i zrozumiały. W łatwy sposób można wybrać obszary i terminy robienia kopii, łatwo można też utracone pliki przywrócić.
My Passport to urządzenie ładne, choć w przypadku dysków twardych nie jest to może warunek najistotniejszy to akurat w tym przypadku wart odnotowania. Mały, poręczny i bardzo estetyczny i można sobie wybrać jeden z pięciu kolorów. Dodatkowo bezpieczny, dostępu do dysku chroni szyfrowanie i zabezpieczenie kodem PIN. Czterocyfrowym. Niby to krótkie hasło, ale pieniądze na Waszej karcie bankomatowej też są tak chronione.
Drugą zaletą tego urządzenia jest to, że nie generuje hałasu, mówiąc krótko jest wyjątkowo cichy. To taki przerośnięty pendrive. Dodatkowo warto przypomnieć, że dysk ten nie musi służyć wyłącznie do tworzenia kopii zapasowych, z powodzeniem możemy go używać jak zwykłego nośnika danych. I tak jak w przypadku urządzenia, które mieliśmy w redakcji do małej kieszonki można było zabrać ze sobą 750 GB danych. Prawda że praktyczne?
Cena spokoju
Western Digital nie jest jedynym producentem tego typu urządzeń. Dziś praktycznie każdy producent dysków oferuje podobne urządzenia w ogromnym zróżnicowaniu funkcji i cen. Tyle, że WD ma na tym polu ogromne doświadczenia i wygodne oprogramowanie. Za taki komfort trzeba zapłacić od około 250 złotych za dysk o pojemności 250 GB do około 660 za jeden terabajt. Nie są to małe pieniądze, pytanie ile możemy stracić będąc "prawdziwym twardzielem..."