Wydarzeniem dnia w relacjach polsko-amerykańskich jest wiadomość o zmianie na stanowisku ambasadora USA w Warszawie. Przybyłego na tę placówkę w listopadzie 2009 roku Lee Feinsteina ma zastąpić Stephen Mull.
Urodzony w kwietniu 1958 roku w Pensylwanii, Stephen D. Mull, po studiach w jezuickim Georgetown University w Waszyngtonie na Wydziale Służby Zagranicznej, którego jednym z najsłynniejszych profesorów był Jan Karski, w 1982 roku został przyjęty do służby zagranicznej i został zawodowym dyplomatą. Wyspecjalizował się w problematyce państw przechodzących transformację demokratyczną i wolnorynkową. Pracował w placówkach dyplomatycznych na Wyspach Bahama, w Indonezji i Afryce Południowej.
Dwukrotnie akredytowany był w Polsce. Po raz pierwszy w 1986 roku. Nawiązał wtedy kontakty z przywódcami opozycji demokratycznej. By go skompromitować, zarejestrowano jego spotkanie z dwoma opozycjonistami, a Mulla określono mianem “szpiega”. Władze PRL nie zdecydowały się jednak na oficjalne wydalenie Mulla. Opuścił Polskę sam. Drugi raz, w latach 1993-1997, kiedy przybył do Warszawy, jako radca polityczny ambasady USA. Jego głównym zadaniem była koordynacja polsko-amerykańskich prac bilateralnych przygotowujących Polskę do wstąpienia do Sojuszu Północnoatlantyckiego. Jego trud i wysiłki docenił prezydent Aleksander Kwaśniewski odznaczając Stephena Mulla Krzyżem Oficerskim Orderu Zasługi RP.
Po powrocie do Departamentu Stanu koncentrował się na problematyce Europy Południowej i spraw euroazjatyckich. Kierował Centrum Operacyjnym Departamentu Stanu i doszedł do pozycji zastępcy Sekretarza Stanu. W latach 2003-2006 był ambasadorem USA na Litwie.
Nominacja Mulla nie jest jeszcze szerzej komentowana. Snute są natomiast spekulacje na temat powodów szybkiego zakończenia misji Lee Feinsteina.
Zwracana jest m.in. uwaga na czasową zbieżność decyzji z... niefortunnym finałem pośmiertnego odznaczania Jana Karskiego Prezydenckim Medalem Wolności, kiedy nastąpiła przykra gafa dotycząca "polskich obozów”, a najbliższa żyjąca rodzina bohatera nie została nawet powiadomiona o fakcie odznaczenia i uroczystości, bo nie udało się ustalić czy w ogóle istnieje.