Instruktorka terapii zajęciowej z ośrodka, gdzie przebywają osoby z zaburzeniami psychicznymi była w pracy po użyciu alkoholu. Jej przełożona zamiast wyjaśnić sprawę, zaczęła własne dochodzenie, aby wykryć, kto zawiadomił policję.
– Ok. godz. 12.20 do komendy zadzwoniła anonimowa osoba, która powiadomiła nas, że w ośrodku mogą przebywać osoby pijące alkohol – mówi mł. asp. Janusz Majewski, rzecznik kraśnickiej komendy. – Policjanci przebadali w sumie pięciu pracowników. Jedna osoba – Sylwia K. – miała 0,3 promila alkoholu w organizmie. Została odesłana do domu. W ośrodku nie znaleźliśmy żadnego alkoholu.
Tymczasem – ustaliliśmy – dyrektorka ośrodka zaczęła własne śledztwo. – Sprawdza, kto powiadomił policję – mówi nasz informator. – Powiedziała pracownikom, że mają przynieść billingi swoich rozmów telefonicznych.
Również nas pani dyrektor "przywitała” pytaniem: Czy to policja dzwoniła do redakcji z tą informacją? Ale po chwili zmieniła front.
– Nie będę sprawdzać, kto powiadomił policję, bo nic mi to nie da. I dodaje. Pytałam pana policjanta, kto dzwonił do nich. Odpowiedział, że anonimowa osoba. Więc trudno coś więcej robić – tłumaczy Irena Drozd, dyrektorka ŚDS.
Jak nam powiedziała pani dyrektor, instruktorka złożyła już podanie o rozwiązanie pracy z dniem dzisiejszym. – Nie będzie u nas pracowała – mówi Drozd. Jej zdaniem feralnego dnia pracownica ŚDS nie miała zajęć z podopiecznymi ośrodka. – Zajmowała się uzupełnianiem dokumentacji – dodaje dyrektorka.
Środowiskowy Dom Samopomocy podlega starostwu. Działa od 2006 r.