Firma należąca do siostry Agnieszki Orzeł-Depty, zastępcy burmistrza Kraśnika, wygrywa kolejne przetargi ogłaszane przez magistrat. Urzędnicy nie widzą w tym niczego złego.
Tymczasem tylko za wynajem jednej ze stron wiaty dostaje 150 zł netto. A ma ich do wynajęcia ok. 40. Czyli maksymalnie może na nich zarobić 6 tys. zł miesięcznie.
Teraz ta sama firma wygrała kolejny przetarg ogłoszony przez magistrat. Tym razem o wiele większej wartości. Za administrowanie zalewem kraśnickim przez najbliższe dwa lata "Wizjer” zainkasuje z miejskiej kasy pół miliona złotych.
- Startowały także firmy KPM i Wod-Bud. Jedynym kryterium była cena. Upłynął już termin składania protestów. Nie wpłynął ani jeden. Umowa pomiędzy Urzędem Miasta Kraśnik i "Wizjerem” nie została jeszcze podpisana - mówi Daniel Niedziałek, rzecznik prasowy Urzędu Miasta w Kraśniku.
Rzecznik daje do zrozumienia, że koligacje rodzinne nie miały tu nic do rzeczy, bo "dokumenty dotyczące rozstrzygnięcia przetargu podpisywał wiceburmistrz Jacek Dul”, a nie Agnieszka Orzeł-Depta.
- Wygraną "Wizjera” zbulwersowani są opozycyjni radni. - To nepotyzm w czystej postaci. Jeśli nic się nie zmieni, to Kraśnik zostanie w ciągu kilku lat rozgrabiony. Każdy tylko patrzy, gdzie można wyciągnąć pieniądze z miejskiej kasy. Najgorsze jest to poczucie bezkarności z ich strony - mówi bez ogródek Mirosław Włodarczyk z klubu radnych PiS.
Pikanterii sprawie dodaje fakt, że jeszcze kilka miesięcy temu Łukasz Kuczek, mąż właścicielki "Wizjera”, był szefem Wydziału Gospodarki Mieniem w kraśnickim magistracie. Wydział ten nadzorował kwestie związane m.in. z przystankami autobusowymi, zalewem i przetargami.
A Mariusz Depta, mąż pani wiceburmistrz, był współwłaścicielem firmy pogrzebowej, która administrowała cmentarzem komunalnym w Kraśniku. Ta firma też wygrała przetarg ogłoszony przez miasto. Depta zrezygnował z udziałów w przedsiębiorstwie pogrzebowym dopiero wtedy, kiedy został radnym. Teraz jako radny kontroluje pracę żony w urzędzie.