Wieloletni pracownik Centrum Kultury i Promocji w Kraśniku nie będzie już mógł współpracować z tą instytucją. "Popierał byłego burmistrza miasta” – wynika z wypowiedzenia, jakie otrzymał.
Od roku firma Michalczyka współpracowała z Centrum Kultury i Promocji w Kraśniku. – Wcześniej przez 16 lat byłem pracownikiem tej instytucji – opowiada mężczyzna. – 10 stycznia wypowiedziano mi umowę z natychmiastowym skutkiem. Byłem zaskoczony, bo powinienem mieć 3-miesięczny okres wypowiedzenia. Złożę pozew do sądu.
Jednym z powodów rozwiązania umowy było "osobiste zaangażowanie swojej osoby (pana Michalczyka – red.) oraz mienia CKiP w okresie wyborczym na rzecz tylko jednego kandydata pana Piotra Cz. (w oryginale pełne nazwisko – red.), spowodowało brak zaufania do Wykonawcy”. "Jest to przyczyna samodzielna i mająca kluczowe znaczenie, bowiem instytucja zlecenia jest umową opierającą się na szczególnym zaufaniu mandata do mandatariusza” – czytamy dalej w piśmie, które otrzymał Michalczyk.
Pracodawca miał też inne zastrzeżenia: nienależyte wykonywanie postanowień umowy, m.in. nieaktualizowanie strony internetowej CKiP.
– To był główny powód rezygnacji ze współpracy z panem Michalczykiem – stwierdza Ryszard Różycki, p.o. dyrektor kraśnickiego CKiP. – Sugerowałbym, żeby kolejny powód traktować jako uzupełniający. Nasza działalność powinna być ponadpartyjna.
Inni też na cenzurowanym?
– Te osoby podkreślały, że powodem wypowiedzenia był fakt, że pracowały przy kampanii wyborczej byłego burmistrza – wyjaśnia Zbigniew Marcinkowski, wiceprzewodniczący kraśnickiej Rady Miasta. – Dlatego też na ostatniej sesji złożyłem interpelację w tej sprawie. Chcę wiedzieć, jak było naprawdę. Czy wskazywany przez te osoby powód jest faktyczny, czy urojony.
Urząd Miasta nie chce wypowiadać się w sprawie Jacka Michalczyka. Z kolei kwestię interpelacji radnego Marcinkowskiego przedstawiciele miasta określają jako "polityczny atak”.
– Trudno komentować nam tę interpelację – odpowiada Konrad Łata, rzecznik prasowy w kraśnickim magistracie. – Ten tok rozumowania graniczy z absurdem. Może pan radny zechciałby wskazać ten obszerny spis osób, które rzekomo miały stracić pracę z powodów politycznych. I dodaje: To kolejny już atak radnych związanych z byłym burmistrzem miasta.