Urzędnicy z Kraśnika umorzyli sprawę nielegalnej wycinki topoli. Sylwester Biernat nie zapłaci 18 tys. zł kary. Mężczyzna tłumaczył, że ratował swoją matkę, którą przygniotło złamane drzewo.
O sprawie po raz pierwszy pisaliśmy w lipcu. Mieszkaniec Kraśnika wyciął drzewo rosnące na posesji swojej matki. – Dobrze, że syn był akurat w domu, bo by mnie już robaki jadły – mówiła nam wówczas 78-letnia Janina Biernat. – Mocno wiało, więc zaganiałam kury. Wtedy przewróciła się na mnie stara topola. Zaczęłam wołać o pomoc.
– Ratowałem matkę, nie zastanawiałem nad konsekwencjami – tłumaczył Sylwester Biernat.
Sprawa wyszła na jaw, bo drzewo uszkodziło linię energetyczną. W domu Biernatów pojawiła się policja. O nielegalnej wycince funkcjonariusze powiadomili urzędników. A ci określili wysokość kary na 18 082, 52 zł. – Kwota została ustalona na mocy ustawy o ochronie przyrody – tłumaczy Michał Mulawa, rzecznik kraśnickiego magistratu.
Biernat kary nie zapłacił, więc zaczął go ścigać komornik.
Po publikacjach w mediach urzędnicy ponownie pochylili się nad sprawą. – W związku z pojawieniem się nowych, istotnych okoliczności burmistrz Kraśnika podjął decyzję o wstrzymaniu postępowania egzekucyjnego – tłumaczyli urzędnicy.
W listopadzie rodzina Biernatów wystąpiła do miasta o pomoc. Wczoraj zapadła decyzja o umorzeniu nałożonej kary i ponad 1,8 tys. zł odsetek. – Burmistrz wziął pod uwagę bardzo ciężką sytuacje materialną rodziny Biernatów i okoliczności, w jakich doszło do usunięcia drzewa – tłumaczy Mulawa.