W oktawie 100 lecia odzyskania niepodległości przez Polskę przypominamy ułański smak. Z jednej strony prosty, żołnierski, polowy. Z drugiej strony wykwintny. Wykwintny, bo na przykład generał Bolesław Wieniawa Długoszowski, adiutant Marszałka Piłsudskiego był wielkim smakoszem.
Bo w sercu ułana, gdy je położysz na dłoń, na pierwszym miejscu panna, przed nią tylko koń –wyznał generał Bolesław Wieniawa-Długoszowski, pierwszy ułan Drugiej Rzeczpospolitej, który potrafił do restauracji wjechać konno. To się nazywa ułańska fantazja. Czy obowiązywała także w ułańskiej kuchni?
Gdybyśmy zajrzeli do karty restauracji „Europa”, z której Wieniawa zamawiał w Lublinie potrawy, znaleźlibyśmy tam między innymi: jesiotra z wody, sandacza po polsku, łososia wiślanego z rusztu, móżdżek smażony, kotlet z jagnięciny i bryzol z kapłona. W sekcji desery: napoleonkę, gruszkę w koniaku, sałatkę z ananasa i pomarańczy i lodowy puchar z mandarynkami.