Policjant wyciągnął pistolet, ale nie ostudziło to emocji awanturujących się mężczyzn. Za kratki trafił tylko jeden z nich. Ale policja zapowiada, niedługo może dojść do kolejnych zatrzymań. Atak na patrol policji w centrum Łęcznej zarejestrował miejski monitoring.
W nocy z 1 na 2 kwietnia około 30 mężczyzn szło ul. Jana Pawła w kierunku dworca PKS. Gdy zobaczyli radiowóz, w kierunku mundurowych poleciały wyzwiska.
Policjanci wysiedli z samochodu. Wtedy czterech najbardziej "odważnych” mężczyzn zorientowało się, że ma do czynienia tylko z dwójką mundurowych. Próbowali odbić swojego kompana, którego policjant chciał zatrzymać. Funkcjonariusz, na widok zbliżających się agresywnych mężczyzn, wyciągnął pistolet. Widok broni nie uspokoił awanturników.
– No strzelaj, zabij jednego z nas – krzyczeli.
Podczas szarpaniny policjant upadł na ziemię. Wtedy pojawiły się kolejne patrole.
Mundurowym udało się zatrzymać tylko jednego mężczyznę. Awanturnik nie uspokoił się nawet podczas podróży radiowozem do komendy. W prokuraturze usłyszał zarzut czynnej napaści na policjanta: szarpania się z nim i popychania. Na przesłuchaniu częściowo przyznał się do winy. Potwierdził, że wyzywał i stawiał opór policji, ale szczegółów nie pamiętał, bo był pijany.
– Zadeklarował, że chce się dobrowolnie poddać karze: dwa lata pozbawienia wolności na pięć lat i 1,5 tys. zł grzywny – informuje Dorota Kawa, prokurator rejonowy w Lublinie.
Mężczyzna będzie odpowiadał w wolnej stopy. Został oddany pod dozór policji.