

Jak twierdzą pracownicy Poleskiego Parku Narodowego – były już dyrektor jest osobą kompetentną i oddaną przyrodzie. Decyzja o zwolnieniu miała jednak zapaść z dnia na dzień, a wszystko zbiegło się w czasie z wizytą Marty Nawrockiej na Polesiu. – Oczywiście: nie wiem, czy to był główny powód. Możemy się tego domyślać, ale nie mamy pewności – mówi Kamila Grzywaczewska, radna wojewódzka PiS.

Ministerstwo Klimatu i Środowiska zdecydowało o zwolnieniu z funkcji dyrektora Poleskiego Parku Narodowego Jarosława Szymańskiego. Decyzję podpisano 12 maja.
Według nieoficjalnych informacji dyrektor nie spodziewał się zwolnienia. Wypowiedzenie otrzymał dwa dni później, 14 maja. Funkcję kierowniczą w PPN pełnił od 15 lat.
Czy rzeczywiście na niespodziewane odwołania wpłynęła obecność 10 maja na parkowych terenach Marty Nawrockiej, żony kandydata na prezydenta?
Zwolnienie z dnia na dzień zszokowało m.in. pracowników parku, którzy w liście do minister Pauliny Henning-Kłoski wyrażają swój sprzeciw wobec podjętej decyzji, którą odbierają jako niesprawiedliwą i nieuzasadnioną.
„Zespół obawia się o dalsze funkcjonowanie Parku oraz stabilność zatrudnienia. Przy podejmowaniu decyzji nie zostało uwzględnione dobro narodowe chronione przez Poleski Park Narodowy, którym w szczególności są unikatowe, niezwykle bioróżnorodne ekosystemy torfowiskowe z liczną florą i fauną”.
Jak piszą dalej pracownicy: dyrektor Szymański swoją funkcję pełnił od 2010 roku, a z instytucją parku związany był od 2003 roku. Jest osobą sumienną, kompetentną, oddana idei ochrony przyrody.
„Dzięki specjalistycznemu wykształceniu i doświadczeniu Pana Dyrektora, Poleski Park Narodowy jest jednym z najlepiej zarządzanych parków narodowych w Polsce, który przez ostatnie lata rozwijał się w sposób dynamiczny zarówno w obszarze zadań związanych z ochroną przyrody, edukacji ekologicznej i badań naukowych” – piszą pracownicy.
W mediach i kuluarach pojawił się przekaz o politycznym tle decyzji. 14 maja, czyli w dniu odwołania Szymańskiego, radna wojewódzka PiS Kamila Grzywaczewska, pochwaliła się w mediach społecznościowych spotkaniem na Polesiu z Martą Nawrocką – żoną kandydata na prezydenta.
Jak napisała Grzywaczewska: „Marta Nawrocka odwiedziła Poleski Park Narodowy, gdzie wspólnie w Poleskim Siole ze wspaniałymi gospodyniami miała okazję poznać regionalną poleską kuchnię oraz posłuchać historii PPN”. Na udostępnionym nagraniu możemy rzeczywiście zobaczyć Nawrocką, która wspólnie z paniami z KGW je śniadanie i słucha o historii tego miejsca”.
Nieoficjalnie mówi się, że to właśnie jej wizyta na Polesiu przesądziła o losach dyrektora Szymańskiego.
Tak twierdzi również Kamila Grzywaczewska, według której, zaistniała sytuacja to absurd, a sama jako uczestniczka tego spotkania nie ma nic do ukrycia.
– W sobotę, kiedy byłam tam na miejscu, wrzuciłam relację na Facebooka. Całą rolkę z wizyty pani Marty Nawrockiej zamieściłam dopiero w środę – wtedy, kiedy dyrektor był już odwołany. Myślę, że ktoś to po prostu zobaczył. Nie sądzę, że ktoś z ministerstwa,raczej lokalnie, przez pocztę pantoflową. I tak się to potoczyło. Oczywiście – nie wiem, czy to był główny powód. Możemy się tego domyślać, ale nie mamy pewności – mówi Grzywaczewska.
Jej zdaniem dyrektor nie miał pojęcia o wizycie Nawrockiej w PPN, a na miejscu nie było żadnej agitacji. Podobne działania w tej kampanii podejmuje chociażby Małgorzata Trzaskowska, która chętnie dzieli się swoimi wizytami w różnych miejscach Polski. Takich przykładów jest znacznie więcej.
– Pięć lat temu, przy okazji wyborów prezydenckich, była Kidawa-Błońska w świetlicy wiejskiej, był Trzaskowski w Ochotniczej Straży Pożarnej – wszystko na terenie gminy. I nikt wtedy nie robił z tego problemu. Nikt nikogo nie odwoływał. A tu nagle taka reakcja – to naprawdę poważna sprawa – dodaje Grzywaczewska, która osobiście zna dyrektora.
– Mieszkamy tu z mężem od 13 lat, a mąż jest związany z Poleskim Parkiem Narodowym – prowadzi badania zarówno z ramienia Uniwersytetu Przyrodniczego, jak i UMCS. Znam dyrektora Szymańskiego; to tytan pracy. Tym bardziej dziwi mnie ta decyzja. Ale niestety – tak działa dzisiaj aparat władzy. I takie rzeczy się po prostu dzieją – mówi radna.
Ministerstwo Klimatu i Środowiska na ten moment do zaistniałej sytuacji się nie odnosi, choć obiecuje, że wystosuje oświadczenie w tej sprawie. Obecnie obowiązki Szymańskiego zostały przekazane jego zastępcy. Zdaniem Kamili Grzywaczewskiej oficjalnych stanowisk będziemy się mogli spodziewać dopiero po wyborach.
Trudno jednak jednoznacznie ocenić, czy sprawa ma rzeczywiście polityczny charakter. Póki co, coraz więcej mówi się o rekonstrukcji rządu Donalda Tuska. Według pogłosek zmiany mogą dotknąć m.in. wspomniane ministerstwo, nad którym pieczę trzyma partia Szymona Hołowni.
Z dyrektorem Szymańskim niestety na razie nie udało nam się skontaktować. Do tematu będziemy wracać.
