Trudno wyjaśnić, dlaczego co roku kilka tysięcy osób na znak dany przez Janusza Pożaka z Lubartowa wsiada na rower. Nie ścigają się, nie liczą przejechanych kilometrów a tylko czerpią przyjemność z jazdy.
- Każdy przyjeżdża o dowolnej porze, sam lub ze znajomymi. I rusza po jednej z naszych tras. Jedzie tak długo, na ile ma ochote - mówi Janusz Pożak, inicjator Święta Roweru.
Pożak to były reprezentant Polski w kolarstwie. Pod koniec czerwca 1994 roku zaprosił znajomych na przejażdżkę z Lubartowa do Kozłówki i z powrotem. 54 osoby ruszyły z parkingu GasPolu przy ulicy Gazowej. Jadąc w dowolnym tempie pokonały 17-kilometrową trasę.
Spotkali się rok później, potem znowu i znowu. W 2004 roku w imprezie wzięło udział ponad 800 osób, w 2005 już ponad 1,5 tys., a w 2008 roku aż 3999! Do dziś przejechali łącznie 115 039 km. W tym roku organizatorzy spodziewają się sześciu tysięcy uczestników. Także z innych regionów kraju.
- To nie są zawody! Nie liczy się ilość przejechanych kilometrów czy tempo jazdy. Liczy się styl - radość, uśmiech, słońce na twarzy - podkreślają organizatorzy.
Podstawowa trasa ma 17 km. Dłuższa, która wiedzie przez Lasy Kozłowiecke - 34 km. W tym roku przygotowano jeszcze jedną trasę z myślą o mieszkańcach Lublina. Zbiórka w miejscowości Nasutów Dwór.