Dwa tygodnie temu ogień strawił im dom, dziś mieszkają w remizie i czekają na pomoc. Sami sobie nie poradzą
Halina i Adam Misiurkowie 25 lat temu wyprowadzili się z Lublina. Zamieszkali w starym, drewnianym domu w Starościnie w gminie Kamionka.
– Dom z bali doprowadziliśmy do użyteczności. Mąż jest chory. Ma rentę w wysokości 780 złotych. Ja utrzymuję się z opieki społecznej oraz drobnego krawiectwa. Nie mam innych dochodów – mówi pani Halina. Małżonkowie planowali, że w Starościnie spokojnie spędzą jesień życia.
Zdarzyła się jednak tragedia. 16 stycznia drewniany dom strawił ogień. – W protokole strażacy napisali, że powodem pożaru było zwarcie instalacji elektrycznej – dodaje pani Halina. Spalił się dach i poddasze. – Czego nie strawił ogień, zalała woda. Z parteru zostały tylko ściany. Dziś, dzięki uprzejmości naszych strażaków, mieszkamy w remizie. Chcemy jednak wrócić do swojego domu – dodają pogorzelcy
Małżeństwo dostało z gminy 10 tys. złotych. Sąsiedzi zebrali kolejne 10 tys. zł, a córka wspomogła małżeństwo 3 tys. zł. – Za te pieniądze mąż zamówił krokwie i blachodachówkę. Chcemy jak najszybciej odbudować dach – mówi pani Halina.
Niestety, to dopiero początek. Potrzebne są wszystkie materiały budowlane – płyty OSB, karton-gipsy, kleje, flizy i inne. 60-latkowie proszą również o wyposażenie domu, meble, żywność długoterminową, karmę dla ich dwóch psów, artykuły higieniczne i wiele innych.
Dosłownie przyda się wszystko, każda para rąk do pracy, liczy się każda złotówka. Halina Misiurek jest świeżo po skomplikowanej operacji ginekologicznej. Jej jedyne źródło dochodów, mały warsztacik krawiecki, mocno ucierpiało podczas pożaru. W tej chwili nie może szyć.
– Będziemy wdzięczni za każdą pomoc, bo bez niej nie wrócimy do swojego domu – dodaje pani Halina. Pieniądze można wpłacać na platformie: www.zrzutka.pl/djam7f . Telefon do pani Haliny – 784 525 631.