W Urzędzie Gminy w Wysokiem dwie rzeczy są zawsze pod ręką - apteczka i łom. Obie są często w użyciu, by szybko udzielać pomocy ofiarom wypadków. Na szczęście na feralnym skrzyżowaniu ma powstać rondo.
W sobotę zginął na skrzyżowaniu 48-letni kierowca z Radomia, a przez ostatnie 25 lat aż 60 osób. - Moi parafianie nie znajdują słów oburzenia, na to co się tu dzieje. Ludzie giną, a urzędnicy nic nie robią - mówi ksiądz Krzysztof Maksymowicz, proboszcz parafii w Wysokiem.
Kierowców, szczególnie zamiejscowych, myli ustawienie znaków. Jadący od Kraśnika w kierunku Krasnegostawu najpierw mijają znak przed lokalnym skrzyżowaniem "droga z pierwszeństwem przejazdu”, aby po chwili stracić pierwszeństwo i znaleźć się przed znakiem "stop”, ustawionym tuż przed wjazdem na drogę Lublin-Biłgoraj. Niestety, część kierowców widzi tylko pierwszy, ignorując drugi, ważniejszy.
- Miejscowi wiedzą, że trzeba uważać, ale przyjezdni już nie. Od lat słyszymy o planowanym remoncie, a tymczasem przydałoby się tu rondo lub duże, czytelne znaki świetlne ostrzegające o niebezpieczeństwie - dodaje ksiądz Maksymowicz.
Tymczasem drogowcy twierdzą, że wszystko jest w porządku. - Na tym skrzyżowaniu zastosowaliśmy znaki trzeciej generacji. Naprawdę trudno je przeoczyć. Poza tym statystyki nie są aż tak fatalne. W ciągu 5 lat doszło tam do 12 wypadków, w których zginęły 3 osoby - mówi Andrzej Gwozda, po. zastępca dyrektora ZDW Lublin.
- Zresztą jest już plan budowy w tym miejscu ronda. Jak się uporamy z papierami, to być może jeszcze w tym roku ruszymy z inwestycją.
Tymczasem kierowcy mówią jasno: w Wysokiem jest za dużo znaków. Na 130 metrach dojazdu do skrzyżowania od Kraśnika stoi aż 7. - Kierowca może zgłupieć. Trzeba to uporządkować - mówi mieszkaniec Wysokiego.