200 km linii kolejowych w woj. lubelskim zakwalifikowano do zamknięcia. Dla regionu może to oznaczać utratę szansy na niektóre inwestycje. Dla kolejarzy – zwolnienia.
Wczoraj poznaliśmy oficjalny wykaz. – Wybrano łagodny wariant – stwierdza w komunikacie Robert Kuczyński z PKP PLK.
Linia nr 30 jest się na liście, ale zamknięty ma być inny odcinek, od Bezwoli do Łukowa. W tym wariancie pociągi z Lublina mogłyby dojechać najwyżej do Parczewa.
Zapowiedź zamknięcia szlaku od Zamościa do Hrubieszowa Towarowego może zniweczyć plany budowy terminali przeładunkowych: gazowego i dla nawozów sztucznych. Kolej prowadziła w tej sprawie rozmowy z dwiema firmami.
Problemy mogą być też z uruchomieniem przewozów pasażerskich z Warszawy do Lwowa (były to wstępne plany) w związku z wytypowaniem do zamknięcia linii do Hrebennego. Szlak ten trafił na listę "linii wstępnie wyłączonych”. W tym samym wykazie jest też wykorzystywana do ruchu pasażerskiego linia Chełm–Włodawa, która mogłaby zyskać na znaczeniu, gdyby ziściły się plany budowy nowego mostu na Bugu. Wiadomo, że PLK liczy na to, że linie ze "wstępnej” listy przejmą samorządy.
– Zawieszenie ruchu nie oznacza fizycznej likwidacji linii, a jedynie zaprzestanie prowadzenia prac przy jej utrzymaniu i zamknięcie posterunków ruchu wraz z uwolnieniem związanych z tym etatów – dodaje Kuczyński. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, ze w lubelskiem cięcia na torach mogą wymusić redukcją ok. 30 etatów w PKP PLK. To oznaczałoby podwojenie planowanych na 2013 r. zwolnień. Kolejarze obawiają się też, że raz zamknięte linie zostaną zniszczone i nie odżyją już nigdy.
Ile kolej oszczędzi zamykając linie? W swym komunikacie spółka raz podaje kwotę 60–80 mln zł, a raz 100 mln zł rocznie. W całym kraju do zamknięcia wybrano 2 tys. km linii.