Firmy mają mniejsze kłopoty z uzyskaniem zapłaty za sprzedane towary i usługi. Co trzeci przedsiębiorca w naszym regionie przyznaje, że coraz więcej klientów płaci na czas. Na zwrot długu czeka się u nas średnio od 3 do 6 miesięcy.
Z najnowszego raportu Krajowego Rejestru Długów wynika, że przedsiębiorcy czekają na zaległą zapłatę średnio 4 miesiące. Problem przeterminowanych płatności dotyczy przede wszystkim firm ze wschodniej i północnej Polski. Całkowitym brakiem problemów z dłużnikami może się u nas pochwalić tylko 14 proc. przedsiębiorców.
W lipcu eksperci KRD przepytali firmy z całego kraju. Okazało się, że co piąta z nich nie ma żadnych kłopotów z terminowym otrzymaniem zapłaty za wystawione faktury. To najlepszy wynik od lipca 2009 r., kiedy to brak problemów z odzyskaniem należności deklarował zaledwie co dziesiąty przedsiębiorca.
– Mniejsza jest też liczba firm, które na skutek braku zapłaty od kontrahentów, nie były w stanie regulować swoich należności – mówi Adam Łącki, prezes zarządu KRD. – O ile na początku kwietnia taki problem spotykał ponad 34 proc. przedsiębiorstw, to w lipcu odsetek ten wynosił ponad 32 proc. Jednocześnie przybyło firm, które deklarowały, że ich kondycja finansowa uległa poprawie.
Z raportu wynika, że im mniejsza firma, tym bardziej solidnych ma klientów. Ponad 20 proc. przedsiębiorstw zatrudniających do 49 osób nie ma żadnych kłopotów. Wśród największych firm problem z długami ma ponad 12 proc. Jednocześnie to one najkrócej czekają na zapłatę.
Blisko co trzeci przedsiębiorca ze wschodniej Polski przyznaje, że zaległe należności realnie utrudniają działalność firmy. Najgorzej jest w handlu i budownictwie.
– Musimy terminowo płacić dostawcom, jeśli nasi klienci spóźniają się z zapłatą, mamy spory problem – dodaje Ostrowski. – Najważniejsze, by zgadzając się na odroczony termin płatności, trafnie oceniać klienta i zachować zimną krew.
Co trzecia firma, która boryka się z niesolidnymi klientami nie może na czas płacić własnych zobowiązań. Niemal drugie tyle przedsiębiorców deklaruje, że musi ograniczać inwestycje. W skrajnych przypadkach konieczne jest podnoszenie cen i zwalnianie pracowników.