Samorządy stracą po wprowadzeniu odpisu podatkowego na Kościół. Ubytki w budżecie mogą iść w miliony złotych. Samorządowcy ostrzegają, że wystąpią do rządu o rekompensaty.
– Jeśli odpisy wejdą w życie, rozważymy zwrócenie się do rządu o rekompensatę – zapowiada Beata Krzyżanowska, rzecznik lubelskiego Ratusza. – Nie liczyliśmy jeszcze możliwych strat. Trudno je oszacować, bo nie wiadomo, ilu wiernych wesprze Kościół.
W ub. roku, udział Lublina w podatku PIT sięgnął 340 mln zł. Prognoza na ten rok mówi o 355 mln zł. Gdyby więc wszyscy wierni skorzystali z odpisu, miasto straciłoby ponad 1,7 mln zł. To równowartość dwóch 12-metrowych autobusów autosan.
W Zamościu tegoroczne plany, dotyczące podatku PIT mówią o wpływach rzędu 51 mln zł. Strata mogłaby więc przekroczyć ćwierć miliona złotych.
– Jest to jednak jakieś uszczuplenie budżetu. Jeśli pojawią się propozycje wystąpienia o rekompensaty, pewnie przyłączylibyśmy się do takiej inicjatywy – mówi Jadwiga Kijek, skarbnik Zamościa. – Nie wiadomo jednak, jakie będą realne straty. Nie robiliśmy takich szacunków.
W Chełmie możliwe straty z tytułu odpisu podatkowego mogą sięgnąć blisko 200 tys. zł. Tegoroczne wpływy z PIT obliczono bowiem na 38 mln zł. W Puławach kwota ta powinna być o 3 mln zł niższa. To oznacza, że wprowadzenie odpisu uszczupliłoby miejską kasę najwyżej o 175 tys. zł.
Jak odpis podatkowy wpłynie na kościelne finanse? – Nie robiliśmy jeszcze żadnych wyliczeń – zaznacza ks. Krzysztof Podstawka, wicekanclerz i rzecznik archidiecezji lubelskiej. – Póki co, wiemy tylko tyle, że jest porozumienie między rządem a Episkopatem – dodaje ks. Tadeusz Pajurek, ekonom archidiecezji lubelskiej. – Pieniądze z Funduszu Kościelnego były dzielone centralnie.
Nie trafiały bezpośrednio na konto diecezji. Były przydzielane na pomoc misjonarzom, cele charytatywne i na remonty świątyń. W ostatnich latach nie było już pieniędzy na dwa ostatnie cele.