Unia daje pieniądze gminom na przygotowanie terenów pod nowe biznesy. Mieszkańcy Lubelszczyzny jak powietrza potrzebują nowych inwestycji i miejsc pracy. Tymczasem fundusze leżą, bo nasz region jest... za biedny na inwestycje
Tymczasem okazuje się, że do Urzędu Marszałkowskiego trafiło tylko dziesięć wniosków, w sumie o 60 mln zł pomocy. Cztery przepadły podczas oceny i we wrześniu okazało się, że na dofinansowanie tworzenia terenów inwestycyjnych poszło zaledwie ok. 43 mln zł. Urzędnicy marszałka spróbują rozdać pozostałe pieniądze w przyszłym roku.
– Nie stać nas na udział w tym konkursie. Musimy wybudować wodociągi, bo nie ma ich 17 z 40 naszych sołectw. W tym celu złożyłem projekt warty 12 mln zł, z czego sami musimy wyłożyć 8 mln zł – tłumaczy Ryszard Siczek, burmistrz Piask. Dodaje, że w Piaskach dobre tereny pod inwestycje są przy zjazdach z obwodnicy, ale to grunty prywatne, w dodatku obwodnica wciąż nie jest odebrana.
Tomasz Jurkiewicz, sekretarz gminy Wohyń: Prowadzimy już wiele przedsięwzięć, np. przebudowę szkoły w Suchowoli czy asfaltowanie dróg. Z powodów finansowych i kadrowych nie jesteśmy w stanie składać kolejnych wniosków. Jak uda się załatwić bieżące sprawy, to może napiszemy projekt dotyczący tworzenia terenów inwestycyjnych.
– Małe zainteresowanie gmin tymi pieniędzmi wynika z wielkiego zapotrzebowania na podstawowe inwestycje: szkoły, drogi wodociągi.
– Przygotowanie terenów pod inwestycje nie da natychmiast widocznych efektów. Uzbrojenie terenu dla inwestorów przyniesie dochód z podatków czy miejsca pracy, ale w przyszłości – tłumaczy Bogdan Kawałko, dyrektor Departamentu Rozwoju Regionalnego w Urzędzie Marszałkowskim.
Kawałko dodaje, że pieniądze dostanie np. Lublin (na infrastrukturę dla strefy ekonomicznej na Felinie), czyli duże miasto, które wchodzi już w inną fazę rozwoju niż małe gminy.
– Utrzymamy wysokie dofinansowanie, to może zachęcić samorządy do starań o te fundusze – zapowiada dyrektor. Warunki są atrakcyjne – gminy pokryją tylko 25 proc. kosztów przedsięwzięcia.