Leonarda Kozanecka wyróżniona medalem "Sprawiedliwy wśród narodów świata" - skończyła wczoraj sto lat.
Tam podczas II wojny światowej wraz z mężem uratowała trzech żydowskich chłopców.
- Były Zielone Świątki 1943 roku, siedzieliśmy z mężem w domu. Patrzę, otwierają się drzwi. Weszło trzech chłopców. Byli uczesani, ubrani w garnitury, jak dzieci do kościoła. Więc mówię do nich: "Oj żydowskie chłopaki do nas przyszły” - wspomina Leonarda Kazanecka.
Uciekinierzy wybudowali kryjówkę kilometr od ich zabudowań. - Gotowałam ziemniaki, brałam mleko i zanosiłam im za stodołę - mówi. - Przychodzili z rok i kilka miesięcy.
Jeden z ocalonych to Janek Grzebień, który po wojnie wyjechał do Izraela. W latach 90. dwa razy odwiedził Kozanecką, pisał do niej listy, przysyłał paczki.
W 2004 roku pani Leonarda dostała wraz z mężem (pośmiertnie) medal "Sprawiedliwy wśród narodów świata”. 5 maja tego roku prezydent RP przyznał jej Krzyż Komandorski Odrodzenia Polski. - Nie czuję, bym zrobiła coś wielkiego, bym kogoś uratowała - mówi skromnie jubilatka.
- Z okazji urodzin pani Leonarda dostała list gratulacyjny od premiera oraz dyplom od prezesa KRUS z decyzją przyznaniu specjalnego dodatku do renty - informuje Tomasz Futera, burmistrz Kocka.
- To druga osoba w Kocku, która w tym roku kończy 100 lat - uśmiecha się Henryka Niedziela, kierownik Urzędu Stanu Cywilnego w Kocku. (mm)