Rząd ogłosił drastyczne oszczędności w budżecie państwa, a tymczasem… posłowie dostają podwyżki. Już od tego miesiąca mają zarabiać o niemal 400 zł więcej. Dostaną również dodatkowe 1000 zł na biura.
- Uważam, że to niesprawiedliwe. Zarabiają i tak zbyt dużo. W porównaniu do średniej krajowej to luksus. Najgorsze, że dostają pieniądze najczęściej za nic. Nawet, jeśli uchwalą bubel prawny, nikt ich z tego nie rozlicza - mówi rencistka Aleksandra Drzewska z Lublina.
Wzrost uposażeń poselskich wynika z waloryzacji wynagrodzeń wszystkich wyższych urzędników administracji państwowej - tłumaczy Kancelaria Sejmu. A posłowie dostają uposażenia odpowiadające wynagrodzeniu podsekretarzy stanu.
A pieniądze na biura?
Informacja o podwyżkach pojawiła się w najgorszym momencie. We wtorek premier Donald Tusk zapowiedział, że kasa państwa musi zaoszczędzić aż 17 miliardów złotych. Wszystko przez kryzys ekonomiczny.
Tymczasem lubelscy posłowie narzekają, że mają za mało pieniędzy na działalność. Jednak ostatecznie przyznają: Jeśli trzeba oszczędzać, to my też to zrobimy.
- Każdy poseł powie, że zrzeka się tych pieniędzy, bo to będzie mile widziane przez wyborców - mówi poseł Franciszek Stefaniuk (PSL).
Żaden jednak nie zadeklarował, że odda pieniądze. - Tutaj trzeba decyzji rządu, bo to on proponuje zmiany w ustawie budżetowej - stwierdza Stefaniuk.
Podwyżki dla posłów zbiegły się z opublikowaniem przez CBOS wyników sondażu, z którego wynika, że 70 proc. Polaków krytykuje prace Sejmu, a chwali jedynie 17 proc. badanych. (KP)
