W całym kraju działa 6038 organizacji, którym można przekazywać 1 proc. podatku. W naszym regionie – 350. Jedną z nich jest Stowarzyszenie Pomocy Dzieciom "Niech się serce obudzi” im. Jana Pawła II w Lubartowie. Opiekuje się 16-letnią Kingą.
Ale to duże, ogólnopolskie organizacje, a nie takie jak lubartowska dostają najwięcej funduszy od podatników. – Małe nie mają możliwości, by mocno się reklamować – przyznaje Adam Wasilewski, prezydent Lublina. Uboższych organizacji nie stać na reklamę, bez niej datki są mniejsze i koło się zamyka. – Chcemy to przerwać – mówi prezydent.
– Przeważnie przekazujemy z żoną 1 proc. na chore dzieci lub dziecięce hospicja. Uważam, że to optymalny wybór. To przecież przed dziećmi jest przyszłość – nie ma wątpliwości Paweł Roczeń, lubelski przedsiębiorca.
I tak na Lubelszczyźnie najwięcej zbiera Lubelskie Hospicjum dla Dzieci im. Małego Księcia. Rok temu dostało ponad 4 mln zł, z czego 3,2 mln od podatników z Lubelszczyzny. To pozwoliło m.in. dokończyć budowę i wyposażyć nową siedzibę hospicjum.
Puławskie Towarzystwo Przyjaciół Chorych zebrało 461 tys. zł, a hospicjum Dobrego Samarytanina przypadło 442 tys. zł.
– Bardziej znane organizacje są częściej wybierane przez podatników – potwierdza Marta Szpakowska, rzecznik Izby Skarbowej w Lublinie.
Mniejsze dostają niewiele. Stowarzyszenie Rodziców i Przyjaciół Dzieci Niewidomych i Słabo Widzących "Bliżej Świata” zebrało przed rokiem nieco ponad 20 tys. złotych.
– Działamy na tyle, na ile wystarcza nam funduszy – mówi Mariola Szurgot, prezes "Bliżej Świata”, które organizuje m.in. dodatkowe lekcje swym podopiecznym. – Wspieraliśmy też zagraniczną terapię chłopca, której nie chciał sfinansować NFZ.
Na pieniądze liczą nie tylko organizacje charytatywne, ale nawet strażacy-ochotnicy i kluby sportowe.
– Zamierzamy organizować turnieje dla dzieci, rozwijać ich talenty i propagować piłkę na Lubelszczyźnie – zapowiada Radosław Kurek, jeden z trenerów Budowlanego Klubu Sportowego, który w tym roku dołączył do listy organizacji pożytku publicznego.
W zeszłym roku lubelskie instytucje dostały łącznie 13 mln zł z podatku. – To kolosalne pieniądze – mówi Krzysztof Grabczuk, marszałek naszego województwa. – A mogą być większe, bo 56 proc. podatników nie wsparło nikogo.
Choć i tak nie mamy się czego wstydzić. – W skali kraju swój 1 proc. podatku przekazało różnym organizacjom 28 proc. podatników – podkreśla Anna Machocka z lubelskiego Ratusza.
Samorządowcy chcą, by o ich akcji przypominali też księża z ambon. (DJ)