Temperatura w sklepach nie powinna spaść poniżej 18 stopni. Tak mówią przepisy. Że są łamane przekonaliśmy się wczoraj, odwiedzając kilka marketów. W dwóch przypadkach nasz termometr pokazał zaledwie 9 stopni.
– Wewnątrz jest jakieś 6 stopni, w magazynie pewnie 0 – zaalarmował nas Czytelnik. – Współczuję pracownikom. Zwłaszcza że marzną tak od około 2 tygodni.
Sprawdziliśmy wczoraj. Nasz termometr pokazał zaledwie 9 stopni. Nie wiadomo, kiedy uda się zapewnić odpowiednie ogrzewanie w sklepie. – Czekamy na szczegółowe informacje od regionalnych władz sieci – mówi Paweł Tymiński, rzecznik prasowy firmy.
Zimno jest w hipermarkecie Leclerc przy ul. Turystycznej w Lublinie. Tam nasz termometr również pokazał 9 stopni powyżej zera.
– Dziś nie będziemy w stanie niczego wyjaśnić. Nie ma nikogo z kierownictwa – usłyszeliśmy w sekretariacie spółki Turisdis, która zarządza sklepem przy ul. Turystycznej.
Marzną też sprzedawcy i klienci małych sklepów. – Gdy zaczynamy pracę, wewnątrz jest najwyżej 5 stopni – mówi Justyna Budzyńska, sprzedawczyni ze sklepiku w centrum Lubartowa. – Grzejemy dwoma piecykami gazowymi, ale niewiele to daje. Ciepło robi się tylko wokół pieca, w innych pomieszczeniach panuje chłód.
Podobnie jest w pobliskim sklepie z artykułami gospodarczymi. – Po paru godzinach można solidnie zmarznąć – mówi pani Katarzyna, ekspedientka.
Na tym tle dobrze wypada hipermarket Tesco w Lublinie. Firma ma własne normy, wedle których temperatura nie może spaść poniżej 21 stopni.
– Rzeczywiście, jest ciepło – mówi Zofia Wach, szefowa lokalnego związku zawodowego "Sierpień '80”. – Przy kasie można siedzieć kilka godzin i palce nie marzną.
Okręgowa Inspekcji Pracy w Lublinie przypomina, że temperatura w sklepach nie powinna spaść poniżej 18 stopni. Tymczasem, tylko od ubiegłego piątku wpłynęło do niej 14 skarg na zimno panujące w zakładach pracy. Najczęściej skarżyli się pracownicy firm produkcyjnych (7 skarg) i sklepów (5 skarg).
– Rozpoczęliśmy już kontrole w 10 zakładach, ale żadna się jeszcze nie skończyła – powiedział nam Krzysztof Goldman, okręgowy inspektor pracy w Lublinie.
– A ja nie mam się komu poskarżyć – uśmiecha się Waldemar Stawinoga, sprzedawca z bazaru przy ul. Ruskiej w Lublinie. – Mam na sobie sześć warstw odzieży i jakoś wytrzymuję.