W czwartek mają być znane szczegóły zwolnień grupowych w Tesco. Z nieoficjalnych informacji wynika, że pracę straci ponad 3 tys. osób. Wypowiedzenia mogą dostać jeszcze w tym miesiącu.
Związkowcy są wściekli, bo komunikat o zwolnieniach grupowych otrzymali tuż przed majowym weekendem. Zgodnie z prawem, na negocjacje z pracodawcą mają 20 dni.
To oznacza, że termin zakończenia rozmów mija z końcem tego tygodnia. Po czwartkowym spotkaniu będzie tylko jeden dzień na podjęcie jakichkolwiek działań.
– Firma pozoruje konsultacje ze związkami – dodaje Jakubowska. – Przecież w praktyce nie daje nam czasu na żadne działania. Zwłaszcza że dopiero jutro dowiemy się, na czym stoimy.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że redukcje obejmą wszystkie rodzaje sklepów Tesco, od najmniejszych po hipermarkety. Nie wiadomo, ile osób straci pracę w poszczególnych regionach. W naszym województwie pod szyldem Tesco działa kilkanaście sklepów.
Związkowcy chcą ograniczyć skalę zwolnień. Domagają się również odszkodowań. Przede wszystkim dla osób w trudnej sytuacji życiowej. Z deklaracji Tesco wynika, że o dodatkowych świadczeniach nie ma mowy.
– Dla pracowników dotkniętych reorganizacją będziemy starać się znaleźć inne stanowiska pracy w naszych strukturach – mówi Michał Sikora, rzecznik Tesco Polska.
W ostatnim roku finansowym obroty firmy sięgnęły ponad 12 mld zł. Były o blisko 9 proc. wyższe niż rok wcześniej.