Od dwóch tygodni w Wydziale Komunikacji Urzędu Miasta Chełm wyrejestrowywanych jest już dziennie od 15 do 20 aut na tak zwanych „euroblachach”. To efekt zmiany przepisów na Ukrainie.
Aby Ukrainiec mógł wyjechać z Polski już wyrejestrowanym autem, musi otrzymać komplet tymczasowych czerwonych tablic. Warunkiem ich otrzymania, poza opłatą, jest przedstawienie urzędnikowi umowy sporządzonej z polskim partnerem, z której wynika, że ten odsprzedał mu swój udział.
Po wydaniu tablic, tak zwane „euroblachy” i samochód znikają z ewidencji wydziału. Do tej pory w Chełmie wydano już ponad 100 kompletów czerwonych tablic rejestracyjnych. Podobnie jest w innych urzędach rozsianych w ośrodkach wzdłuż granicy z Ukrainą. Taki trend w widoczny sposób się nasila.
Polskie "blachy"
Powodem jest zmiana przepisów na Ukrainie, zgodnie z którymi od 25 listopada właściciele samochodów na "euroblachach" mają pół roku na przerejestrowanie ich na Ukrainie. W tym czasie obniżona jest akcyza, potem będą kary.
Ukraińcy ze względu na wysokie cła i podatki w ich kraju, rejestrowali kupione auta w Polsce. Liczbę takich pojazdów, które poruszają się u naszego wschodniego sąsiada, szacuje się na około 300 tys. Za współwłasność, a przede wszystkim zarejestrowanie pojazdu Ukraińcy płacili Polakom od 100 do 1,5 tys. zł. Polak - rekordzista miał zarejestrowanych na siebie ponad 3 tys aut! Prawo wymagało jedynie, aby taki samochód co pięć dni opuścił Ukrainę. W przypadku osób mieszkających w obrębie terenów nadgranicznych nie było to żadnym problemem.
Polacy znów zarabiają
Po zmianach w ukraińskim prawie, tamtejsi kierowcy mają obowiązek zmienić tymczasowe tablice na stałe. Problem w tym, że tak jak przy rejestrowaniu, również przy wyrejestrowywaniu aut ich polscy wspólnicy znowu chcą zarobić. Jak podał portal motofakty.pl w Przemyślu koszt takiej usługi to około 400 zł.
- Cała ta sytuacja nas zaskoczyła i nie ukrywam, że mamy z nią problem – mówi Jarosław Miechowiecki, w zamojskim magistracie dyrektor Wydziału Ewidencji Kierowców i Pojazdów. – Już niedługo zabraknie nam czerwonych tablic i na dobrą sprawę nie wiemy, ile ich jeszcze musimy zamówić. Tym bardziej, że nie prowadziliśmy statystyki aut będących współwłasnością Polaka i Ukraińca. Znam natomiast adresy w Zamościu, na które rejestrowane było nawet 150 samochodów.
Urzędnicy od dwóch tygodni mają pełne ręce roboty. W ciągu ostatnich kilkunastu dni liczba petentów drastycznie wzrosła, a połowa z nich to właśnie Ukraińcy. Ci nie znając polskiego języka, często nie rozumieją, jakich formalności się od nich wymaga. Na takich petentów tylko czyhają obserwujący kolejkę miejscowi, domorośli tłumacze, którzy oczywiście za opłatą gotowi są spieszyć im z pomocą.
W zamojskim wydziale dziennie wydawanych jest już po blisko 10 kompletów czerwonych tablic. Tak w tym urzędzie, jak i pozostałych wzdłuż granicy z Ukrainą zjawisko to z dnia na dzień narasta. Nic dziwnego, skoro z informacji jaką Miechowiecki uzyskał od kolegów z zamojskiego starostwa mają oni tam do końca wyrejestrować jeszcze około tysiąca samochodów na „euroblachach”.
Jak ustaliły motofakty.pl rejestrowanie na Ukrainie importowanych samochodów starszych niż 15 lat jest nieopłacalne. Dlatego już pojawiły się ogłoszenia od Polaków, którzy oferują kupno takich samochodów za pół ceny.