Na stadionowych trybunach czują się bezkarni. Ale mija kilka dni i słyszą za drzwiami: "policja otwierać”. Dzisiaj taką wizytę mieli bracia 19-letni Karol i 22- letni Paweł M.
– Na stadionie Motoru skandowali wulgarne okrzyki, głównie przeciwko policjantom i zachęcali pozostałych kibiców do podobnego zachowania – mówi Jacek Deptuś z lubelskiej policji. – Za nawoływanie do przestępstwa grozi do dwóch lat więzienia.
Zachowanie braci utrwaliły kamery stadionowego monitoringu. Potem rozpoznali ich policjanci.
Tak jest po każdym meczu. Zdjęcia agresywnych pseudokibiców są rozsyłane do komisariatów. Tam oglądają je dzielnicowi. Kibole często mają już co nieco na sumieniu i ustalenie ich nazwisk nie stanowi większego problemu.
Dzięki nagraniom wideo funkcjonariusze ustalili m.in., że to Jacek S., student historii, 12 września na meczu Motor Lublin – KSZO Ostrowiec Świętokrzyski ubliżał policji i wzywał kompanów, żeby poszli w jego ślady.
W podobny sposób wpadł w kłopoty mężczyzna, który po jednym z wrześniowych meczów... zaczął sikać w kierunku policjantów.
Inni uczestnicy burd na stadionie też nie mogą spać spokojnie, bo policjanci nadal przeglądają nagrania klatka po klatce i kolejne zatrzymania są tylko kwestią czasu.
– Chuligani stadionowi wciąż nie dają o sobie zapomnieć, ale radzimy sobie z nimi coraz lepiej – podkreśla Deptuś.
Gdy szalikowcy mają na sumieniu więcej niż tylko wyzwiska pod adresem stróżów prawa, grozi im areszt. Zaraz po wrześniowym meczu z Widzewem wolność stracili 34-letni Paweł S. i 24-letni Adam C.
Jeden przyznał się do rzucenia w policjantów płytą chodnikową, drugi do atakowania ich pokrywą od pojemnika na śmieci.