2 tys. złotych za każdy dzień spóźnienia ma płacić firma, która nie poszerzyła na czas ul. Filaretów. Miała to zrobić do 20 grudnia. W piątek robotnicy mają wrócić na plac budowy
– Kara naliczana jest zawsze po zakończeniu robót – wyjaśnia Kieliszek. Pytany, o to, jakiego terminu tym razem spodziewa się miasto, odpowiada, że zależy to od pogody.
Także od pogody drogowcy uzależniali skończenie robót w terminie. Przez pewien czas przeszkadzał im mróz, ale nawet Ratusz przyznaje, że było wiele dni ciepłych, kiedy można było pracować. Ostatnie ocieplenie też nie przyniosło przełomu.
– Mrozów już nie ma, temperatura jest dodatnia, a na Filaretów nie dzieje się nic – zadzwonił do nas oburzony mieszkaniec os. Piastowskiego.
– W piątek przy Filaretów mają być stawiane nowe słupy trakcji trolejbusowej. Później muszą się "ustać”. Jeśli utrzyma się obecna pogoda, to około 10 stycznia sieć zostanie przełożona na nowe słupy, stare będą zdemontowane i zacznie się poszerzanie jezdni – mówi Kieliszek.
Co ciekawe, kilkanaście dni temu Ratusz zapewniał, że na miejscu trwają roboty, choć nie pracował tam nikt. Tymczasem teoretycznie budowy doglądają inspektorzy nadzoru.
O tym, czy inspektorzy rzeczywiście cokolwiek nadzorują, czy poprzestają na zapewnieniach wykonawcy, czy też zwyczajnie zmyślają prezydent miał po naszym tekście rozmawiać z dyrektorem Zarządu Dróg i Mostów. – Prezydent polecił dyrektorowi ściślejszy nadzór nad pracownikami – stwierdza Beata Krzyżanowska, rzecznik magistratu. Ale nie wie, skąd wzięły się rozbieżności między tym, co mówił Ratusz, a tym, co faktycznie działo się na ulicy.