Sprawa pary oskarżonej o handel dopalaczami może wrócić na wokandę. Śledczy nie zgadzają się z decyzją sądu, który zamknął postępowanie dotyczące Jakuba G. i Patrycji M.
Jakub G. i Patrycja M. odpowiadali za sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia wielu osób. Z początkiem grudnia lubelski sąd rejonowy uznał, że nie dopuścili się tego rodzaju przestępstwa. Śledczy są jednak przeciwnego zdania. Składając apelację przygotowali liczące pięć stron uzasadnienie.
- Uważamy za niesłuszne i nieuzasadnione przyjęcie przez sąd, że oskarżeni nie zrealizowali znamion zarzuconego im przestępstwa - mówi Gałka. - Liczymy, że sąd przychyli się do naszych argumentów.
Jakub G. i Patrycja M. handlowali dopalaczami w sklepie Hindupoint przy ul. Furmańskiej w Lublinie. Mężczyzna prowadził firmę, kobieta była ekspedientką. Ich sklep kilka razy był zamykany przez sanepid. Po usłyszeniu prokuratorskich zarzutów para nie przyznała się do winy. Ich obrońca domagał się umorzenia sprawy. Sędzia Artur Jakubanis przychylił się do jego argumentów. Uznał, że przepis, na który powołała się prokuratura, jest niewłaściwy.
- Dotyczy handlujących środkami do spożycia, jak żywność i leki - uzasadniał sędzia Jakubanis. - Tymczasem substancje zastępcze (dopalacze - red.) nimi nie są. To nie środki farmaceutyczne. Na opakowaniach jest wyraźne ostrzeżenie, że substancje te nie nadają się do spożycia.
Z przedstawionego przez sąd uzasadnienia wynika, że handel dopalaczami nie jest przestępstwem. O dopalaczach mówi co prawda ustawa o przeciwdziałaniu narkomanii. Nie precyzuje ona jednak konkretnych sankcji za handel nimi. Sąd zwrócił uwagę, że w grę wchodzą jedynie kary administracyjne, a więc te, nakładane przez sanepid.
Klienci, którzy kupili dopalacze w sklepie Hindupoint poczęstowali nimi swoich znajomych. Dwoje z nich zatruło się i trafiło do szpitala.
- Nie można się tu dopatrzeć bezpośredniego wpływu oskarżonych i spowodowania zagrożenia zdrowia - ocenił sędzia Jakubanis.
W Hindupoint handlowano różnego rodzaju środkami. W skład niektórych z nich wchodziły takie substancje, jak: UR-144 i pentedron. Mają one silne działanie psychoaktywne. Są groźne dla życia. Mocno działają na układ nerwowy. Oskarżonym groziło do 8 lat więzienia.