Zdjęcia do filmu zaczną się w sierpniu, potrwają miesiąc, a większość będzie kręcona w Lublinie, głównie na Starym Mieście. Premiera „Volty” zapowiadana jest na wiosnę przyszłego roku. Władze miasta postanowiły dopłacić do tej produkcji 900 tys. złotych.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
– „Volta” będzie filmem o Lublinie tak, jak swego czasu „Vinci” był filmem o Krakowie – mówi Juliusz Machulski i zapewnia, że w jego komedii miasto nie będzie tylko tłem akcji, ale jednym z jej bohaterów. O ile w „Vinci” sprawcami zamieszania byli mężczyźni, to w „Volcie” prowodyrkami będą kobiety.
W głównych rolach zobaczymy Olgę Bołądź, Aleksandrę Domańską i Andrzeja Zielińskiego. Na ekranie pojawią się też Tomasz Kot, Robert Więckiewicz i Marcin Dorociński, choć tylko na chwilę. – To będą role wyraziste, ale krótkie – tłumaczy reżyser i dodaje, że chodzi o retrospekcje sięgające... aż XIV wieku.
Opowieść ma się kręcić wokół „pewnego historycznego przedmiotu”, w retrospekcjach przemknie nam ślub Kazimierza Wielkiego, czy też ucieczka Henryka Walezego z Polski. Machulski liczy na to, że po filmie niektórzy z widzów sięgną do encyklopedii, by zobaczyć „jak było naprawdę”.
Większość ujęć powstanie w Lublinie, głównie na Starym Mieście. – Jest bardzo wdzięcznym do fotografowania obiektem – podkreśla Machulski. Z kamerą (stanie za nią Arkadiusz Tomiak), odwiedzić ma też lotnisko, ośrodek TVP, będą ujęcia przy obrazie „Unia Lubelska” i w Kaplicy Trójcy Świętej. Reżyser zapewnia, że miasto pokaże tak, by było dobrze rozpoznawalne dla osób, które tu były. – Lublin u mnie będzie bardziej widoczny niż w „Carte Blanche” – deklaruje.
– Zdjęcia chcielibyśmy rozpocząć w połowie sierpnia, planujemy 31 dni zdjęciowych – zapowiada Wojciech Danowski, producent wykonawczy ze Studia Filmowego Zebra. – Sądzę, że będziemy gotowi z filmem na przełomie I i II kwartału przyszłego roku.
Do produkcji „Volty” dopłaci Ratusz, który tłumaczy, że to sposób na promocję Lublina w roku 700-lecia lokacji. – Lepszej promocji Lublin mieć nie może, niż film króla polskich komedii, który pokazuje miasto – stwierdza prezydent Krzysztof Żuk.
Koszty produkcji filmu zostały oszacowane na niecałe 5,4 mln zł (reżyser zapewnia, że chce je jeszcze ograniczyć), a wsparcie z miejskiej kasy ma wynieść 900 tys. zł i być rozłożone na dwa lata. – W tym roku połowa i w przyszłym połowa – wyjaśnia Grzegorz Linkowski, pełnomocnik prezydenta ds. funduszu filmowego.
Komedia Machulskiego to 25. film dofinansowany przez władze miasta w ramach Lubelskiego Funduszu Filmowego, który działa od roku 2009. Wśród tych filmów są m.in. „Carte Blanche” Jacka Lusińskiego i „Panny Dulskie” Filipa Bajona. W tym roku swe premiery powinny mieć kolejne cztery filmy dotowane z funduszu: „Śmierć wojewody” o ostatnim przedwojennym wojewodzie, odcinek popularnej w internecie „Historii bez cenzury” poświęcony Unii Lubelskiej, dokument o lubelskich podziemnych drukarniach i projekt dotyczący „żołnierzy wyklętych”.
Juliusz Machulski
Tym, którzy oglądając film nie zwracają uwagi na nazwisko reżysera podpowiadamy: Juliusz Machulski jest autorem „Seksmisji” „Kingsajzu”, „Vabank”, czy „Killera”. W dzieciństwie przez sześć lat mieszkał w Lublinie. – Nauczyłem się tu czytać, pisać, jeździć na rowerze – podkreśla.