Kiedy już udaje się ściągnąć kibiców na nowy stadion za 160 milionów, to problemem okazuje się sprawne wpuszczenie ich na trybuny. Ci, którzy na mecz przychodzą na długo przed pierwszym gwizdkiem, załapują się na drugą połowę spotkania. Albo i wcale.
– To, co się dzieje pod kasami woła o pomstę do nieba – skarży się nam pan Marcin, który na Arenie Lublin chciał obejrzeć mecz Motoru Lublin z Orlętami Radzyń. Mecz miał się rozpocząć o godz. 19.
– Pod kasami pojawiłem się 45 minut przed spotkaniem, a bilety udało mi się dostać o godzinie 19.50 – dodaje nasz Czytelnik, który całą sytuacją jest rozgoryczony i to bardzo. Bo jak wiele innych osób, w tym rodzice z dziećmi, musiał czekać godzinę w kolejce, bo zapłacił za bilet na cały mecz, a widział tylko drugą połowę spotkania. – Po to zbudowaliśmy ładną arenę, aby być na wydarzeniach na niej, a nie przed nią – argumentuje.
To nie pierwszy raz
To nie jest taka pierwsza sytuacja, najgorzej było na spotkaniu Motoru Lublin z Izolatorem Boguchwała. – Sporo ludzi wręcz odeszło – przyznaje Tomasz Grodzki, prezes zarządzającej stadionem miejskiej spółki MOSiR. – Bolejemy nad sytuacją, że znów był taki natłok – dodaje. Ale podkreśla, że nie ma na to żadnego wpływu. – Organizatorem meczu jest Motor Lublin, my im tylko użyczamy kas, a pracownicy Motoru sprzedają w nich bilety na swój rachunek.
– My ze swojej strony robimy wszystko, co możemy – przekonuje z kolei Waldemar Leszcz, prezes Motoru Lublin. Wyjaśnia, że z powodu restrykcyjnych przepisów wszyscy kibice muszą zostać spisani z imienia i nazwiska, a także numeru PESEL. Dlaczego? Bo trzeba sprawdzić, czy na trybuny nie próbuje się dostać ktoś, kto ma orzeczony zakaz stadionowy.
– To trwa 1,5 minuty na jedną osobę. Otworzyliśmy nawet dwa dodatkowe miejsca, w których można kupować bilety na stadionie, żeby wszystko przyśpieszyć. W sumie jest sześć takich miejsc. To jednak nadal za mało, bo jeżeli ludzie przyjdą tuż przed pierwszym gwizdkiem, to nic nie poradzimy.
Brak pieniędzy
– Mógłbym oddelegować do kas także swoich pracowników, ale ktoś by musiał im zapłacić, a Motor do finansowych krezusów raczej nie należy – dodaje Grodzki. – Jedyne, co mogliśmy zrobić, to wyjść do Motoru z propozycją, która zresztą została przyjęta, żeby uruchomił internetową sprzedaż biletów.
– Przed każdym meczem zachęcamy wszystkich kibiców do zakupu wejściówek w przedsprzedaży – mówi Leszcz. I dodaje, że w mieście jest sporo punktów, w których można dostać bilety kilka dni wcześniej. – Można je kupić za pośrednictwem internetu, w kasach Areny Lublin i hali Globus czy siedzibie klubu – wylicza.
Najprawdopodobniej dziś ruszy przedsprzedaż biletów przed spotkaniem Motoru z Sokołem Sieniawa, które jest zaplanowane na 14 maja.