Prawie 138 tys. zł pochłonęły w 2011 r. pensje zarządu Lubelskiej Fundacji Odnowy Zabytków, która nie chce oddać miastu dworca busów. W zarządzie jest tylko prezes.
Kontrola przeprowadzona przez Urząd Miasta ujawniła, ile fundacja zarabiała na terenach przy Ruskiej. Zeszłoroczne przychody to 1,38 mln złotych, z czego faktyczne koszty prowadzenia działalności w tym miejscu pochłonęły ponad 560 tys. zł. Pozostało 815 tys. zł, z czego "koszty ogólnego zarządu” to 820 tys. złotych. W efekcie działalność fundacji w ubiegłym roku przyniosła 6 tys. zł straty.
Dzisiaj dotarliśmy do oficjalnego dokumentu dołączonego do sprawozdania LFOZ za 2011 r. Są w nim m.in. koszty wynagrodzeń zarządu fundacji. To kwota 137,8 tys. złotych. Zarząd jest jednoosobowy, zasiada w nim tylko Andrzej Gumieniczek.
Fundacja nie mówi miastu, ile zgarnia od przewoźników korzystających z dworca. Zasłania się tajemnicą handlową. A utrzymanie dworca kosztuje niewiele. Od stycznia do sierpnia tego roku na gaz do butli grzewczej w budce dworcowego stróża, miotły, sól, łopaty, piasek i znaki wydała 840,97 zł, kolejne 27 zł wydała na odśnieżanie i naprawę chodnika, a na czynsz dzierżawny dla miasta 15 tys. zł.