Podczas imprezy rzucił się na kolegę i rozciął mu szyję od ucha po brodę. Później twierdził, że niczego nie pamięta. 59-latek z Bychawy stanął właśnie przed sądem, oskarżony o napaść.
Marian K. od początku śledztwa przyznawał się do winy. Tak było również w czwartek, podczas rozprawy w Sądzie Okręgowym w Lublinie. Mężczyzna poprosił o możliwość dobrowolnego poddania się karze. Po uzgodnieniu z prokuratorem, został skazany na 3 lata więzienia. Musi również zapłacić 7500 zł na rzecz pokrzywdzonego w sprawie mężczyzny.
Marian K. odpowiadał za narażenie swojego kolegi na ciężki uszczerbek na zdrowiu. Do zdarzenia doszło w styczniu, w Bychawie. Ofiarą 59-latka padł jego znajomy- Adam A.
- Przyszedł razem z dwoma kolegami. Mieli spirytus. Rozrobiliśmy na cztery butelki i wypiliśmy – wyjaśniał później śledczym Marian K.
Podczas imprezy gospodarz dał Adamowi A. 10 zł na alkohol. Mężczyzna kupił za to 5 piw, którymi później panowie popijali kolejne kieliszki wódki. Po pewnym czasie między uczestnikami libacji doszło do sprzeczki. Marian K. wyprosił z domu jednego ze kolegów Adama A., bo głośno się zachowywał. Chwilę później gospodarz zaczął szarpać samego Adama A. Następnie chwycił kuchenny nóż rozciął koledze szyję od ucha aż po brodę. Rana miała około 20 cm.
- Maniek, czyś ty się wściekł – krzyknął Adam A. Jego kolega, który był świadkiem zdarzenia podał mu ręcznik, by zatamować krwawienie. Ranny poszedł do jednego z sąsiadów, który wezwał pogotowie. Adam A. trafił do szpitala. Lekarz ocenił, że brakowało zaledwie 2 cm, by ostrze przecięło tętnicę.
- Nie pamiętam, co się stało. Obudzili mnie policjanci. Mówili, że jestem zatrzymany – relacjonował śledczym Marian K. – Żałuję tego co się stało. Bardzo przepraszam.
59-latek był już karany za kradzież i prowadzenie samochodu po pijanemu. Wyrok w jego sprawie nie jest prawomocny.