Mężczyzna pojawia się w okolicach KUL i atakuje kobiety: uderza pięścią w brzuch i znika. W sieci krąży już zdjęcie domniemanego napastnika – tekst na ten temat opublikowaliśmy we wtorek.
Na skrzynkę alarm24@dziennikwschodni.pl napisała do nas Czytelniczka (nazwisko do wiadomości redakcji), która kilka lat temu doświadczyła podobnego ataku.
„Po przeczytaniu artykułu 'Kto atakuje kobiety koło KUL?' powróciły niemiłe wspomnienia z czasów, kiedy kończyłam studia w Lublinie. 5 lat temu na przystanku autobusowym pod KUL-em czekałam na autobus, stałam na końcu przystanku. Podjechały równocześnie 3 autobusy. Pasował mi pierwszy z nich, dlatego zaczęłam kierować się do niego. I wtedy nagle jakiś mężczyzna uderzył mnie pięścią w brzuch (w sam żołądek). Spiesząc się do autobusu nie patrzyłam w jego stronę, dlatego też nie zobaczyłam jego twarzy. Zgięłam się z bólu, kucnęłam i obejrzałam za nim. Wsiadł do drugiego autobusu stojącego na przystanku.
Pamiętam go tylko z postury. Nie był wysoki, mniej niż 180 cm wzrostu, dość szczupły, nie wyglądał na młodego, raczej koło 50-tki. Miał wówczas na sobie brązową kurtkę. Tyle pamiętam.
Po uderzeniu nie mogłam oddychać przez dłuższą chwilę. Kiedy w końcu zaczęłam, rozpłakałam się, ale niestety nikt ze stojących na przystanku osób nie zwrócił na mnie uwagi, nie zapytał, co mi jest i czy wszystko w porządku. Oczywiście nie wsiadłam do autobusu, którym chciałam jechać. Było to około godziny 11. Dobrze, że napastnik nie miał w ręku noża.
Trudno po latach powiedzieć, czy to może być ten sam mężczyzna, ale chciałam zwrócić uwagę na to, że kilka lat temu miałam podobne zdarzenie. Nie zgłosiłam tego na policję, niestety nie jestem z Lublina, kierowałam się w stronę dworca autobusowego. Teraz żałuję, że tego nie zgłosiłam”.
Jak napisaliśmy we wtorek, lubelska policja apeluje, by przypadki podobnych napaści zgłaszać na policję.