Prokuratura oskarżyła Edwarda M., doktora z Kliniki Neurochirurgii PSK-4 w Lublinie, o branie łapówek. To już druga sprawa karna znanego chirurga. Tym razem prokuratura twierdzi, że doktor wziął do kieszeni ponad 5 tys. zł.
- Edward M. został oskarżony o przyjęcie od matki pacjentki 4 tysięcy złotych w zamian za przyśpieszenie przyjęcia do szpitala i przeprowadzenie zabiegu - mówi Beata Syk-Jankowska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Kobieta leżała w szpitalu w Puławach. Karetka przywiozła ją stamtąd do PSK-4 w Lublinie, ale chora nie została przyjęta. Prokuratura twierdzi, że miejsce znalazło się dla niej dopiero wówczas, gdy u Edwarda M. zjawiła się matka chorej i dała doktorowi pieniądze.
Od kolejnego pacjenta lekarz miał wziąć tysiąc złotych za przyspieszenie operacji kręgosłupa. Potem chory miał dopłacić jeszcze 300 złotych, tym razem za skierowanie na badania.
Edward M. nie przyznał się do winy. Twierdzi, że nie miał wpływu na ustalanie terminów zabiegów.
Tymczasem przed Sądem Rejonowym w Lublinie toczy się już jeden proces z udziałem doktora. Jest on oskarżony o wzięcie łapówki i nieprawidłowe przeprowadzenie operacji kręgosłupa u jednej z pacjentek. Edward M. operował ją, ale po zabiegu doszło do ciężkich powikłań. Kobieta, która została kaleką, zawiadomiła prokuraturę. Przy okazji jej mąż zeznał, że za przyjęcie żony na oddział dał lekarzowi 500 zł. Ten proces jeszcze się nie zakończył.
Edward M. był zastępcą rzecznika odpowiedzialności zawodowej w Okręgowej Izbie Lekarskiej w Lublinie. Zajmował się rozpatrywaniem skarg na swoich kolegów po fachu.