Kto włożył ciało 50-letniego mężczyzny do walizki? Kim jest zmarły i jak zginął? To najważniejsze pytania, na które odpowiedzi szuka teraz lubelska prokuratura.
– Było ułożone w pozycji embrionalnej – mówi Jadwiga Nowak, szefowa Prokuratury Rejonowej Lublin-Północ.
Wiadomo też, że ciało było w ubraniu. Ale biegli, którzy przeprowadzali sekcję, nie byli w stanie powiedzieć, co było przyczyną śmierci mężczyzny ani kiedy do niej doszło. Według nich, proces zmumifikowania zwłok trwał co najmniej trzy lata. Ale tego, jak maksymalnie długo zwłoki mogły leżeć w walizce, już nie określili.
W ubiegłą środę po południu na starą walizkę w kamienicy przy ul. Złotej 5 na Starym Mieście w Lublinie natknęli się pracownicy administracji, którzy sprzątali piwnicę. Znajdowała się w zagraconej komórce, do której prowadzą strome schody z wejściem w bramie.
Kamienica należy do miejskiej spółki Kamienice Miasta. Jest jednym z najbardziej zaniedbanych budynków na lubelskim Starym Mieście. Parter zajmują lokale usługowe, na wyższych kondygnacjach są mieszkania. Lokatorzy od lat skarżyli się na wydobywający się z piwnic fetor.
– Ale nie pamiętam, żeby ktoś koło pięćdziesiątki tutaj zniknął – mówi starsza kobieta. – Myślałam, że w tej paczce to tylko trochę kości było, a nie cały człowiek. Ale u nas do piwnic to łatwo wejść i zostawić co się chce.
Prokuratura nie wie jeszcze, kto ostatni użytkował piwnicę. Jej właściciele zmieniali się, a od wielu lat nie zaglądał tam nikt. Zaraz po znalezieniu szczątków, zostało wszczęte śledztwo w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci. Wczorajsze wyniki sekcji zwłok niczego nie zmieniły, bo brakuje dowodów, że doszło do zabójstwa.
– Czekamy na pisemny wynik sekcji. Może tam znajdzie się jeszcze coś co dodatkowo ukierunkuje dalsze działania? – dodaje prokurator Nowak.
Prawdopodobnie śledczy zlecą specjalistom odtworzenie mężczyzny w oparciu o znalezioną czaszkę. W ustaleniu tego, jak długo zwłoki leżały w walizce, może pomóc badanie resztek ubrania zmarłego.