Można je podziwiać z zewnątrz, ale do wnętrza budynków miasteczka prowincjonalnego z lat 30. ubiegłego wieku, odtworzonego w Muzeum Wsi Lubelskiej, zajrzymy dopiero po wakacjach.
Wśród kilkunastu budowli zobaczymy m.in. ratusz z Głuska (to największy obiekt), remizę z Wilkowa, szkołę z Bobrownik, areszt z Samoklęsk czy restaurację z Zemborzyc. Jest też kołodziejnia z Bełżyc, domy z Wojsławic i Wąwolnicy, lodownia, a nawet sławojki. Wszystkie budynki przyciągają uwagę zwiedzających.
– Można wejść do środka? – pytają turyści.
Okazuje się, że nie, gdyż budynki wciąż stoją puste. Mimo że miasteczko miało zacząć oficjalnie działać pod koniec czerwca.
– W maju mieliśmy przegląd gwarancyjny z wykonawcą firmą Arcus, po którym zaczął on usuwać usterki. Dodatkowo straż pożarna zakwestionowała elementy ochrony przeciwpożarowej, m.in. brak 23 czujek, które wykonawca teraz właśnie montuje – tłumaczy Mirosław Korbut, dyrektor Muzeum Wsi Lubelskiej.
– Zrobimy to natychmiast po odbiorze przez strażaków – zapewnia Korbut. – Wtedy zaczniemy aranżować i urządzać wnętrza.
Oficjalne otwarcie miasteczka nastąpi więc nie wcześniej niż na początku września. Ale już podczas urządzania wnętrz będzie można do nich zajrzeć. – Mając pozwolenie na użytkowanie możemy wpuścić turystów do środka – zapowiada dyrektor.
W zrekonstruowanych budynkach znajdą się oryginalne meble, obrazy, ozdoby, sprzęty domowego użytku. Muzeum gromadziło je przez lata, m.in. od darczyńców, teraz czekają w magazynach, by zagościć w obiektach miasteczka. Będzie to m.in. wyposażenie sklepu żelaznego, mieszkanie żydowskie, zakład fryzjerski czy sklep wódczany.
Budowę miasteczka prowincjonalnego muzeum rozpoczęło pod koniec 2010 roku. Koszt I etapu to 13 mln zł, z czego 7,5 mln zł dofinansowała Unia. W planach jest II etap. – Docelowo na obszarze 2,5 ha znajdzie się 46 obiektów – zapowiada dyrektor Korbut.